Na placu jak drzewiej bywało pojawiłem się tuż przed 9. W tym samym czasie przyjechała i Ewa, po krótkiej chwili Przyjechał też Czesław i Bruno. Po powitaniu i krótkiej pogaduszce przyczłapał, witając nas z daleka, Sławek, więc liczba uczestników wycieczki pozostała nie zmieniona - cztery osoby.
Wraz z wybiciem kwadransa po 9 ruszyliśmy Ozimską w kierunku Lędzin, dalej do Chrząstowic, Dębskiej Kuźni i Niwek. Wiał do dość mocny i początkowo chłodny wiatr, który ze względu na zmieniający się kierunek jazdy raz nam pomagał, to znowu był nam przeciwny, ale dawaliśmy radę. Świecące słońce rozgrzewało nasze ciała i dusze.
Na tzw. popas zatrzymaliśmy się przy brzegu średniego jeziora turawskiego na plaży przy „Blaszaku”. Tafla jeziora była jeszcze cała pokryta lodem po którym można było jeszcze chodzić, przynajmniej przy brzegu, dalej nie sprawdzaliśmy. Po odpoczynku i posiłku wróciliśmy na szosę i tu pożegnał nas Bruno, który ruszył w drogę powrotną, a my już we trójkę pognaliśmy ;-) do Szczedrzyka, by przez Jedlice, Antoniów, Dylaki, Rzędów dotrzeć na Promenadę dużego Jeziora Turawskiego. Jezioro powitało nas lodowato. Cała jego powierzchnia była pokryta lodem, wyglądało to jak lodowa pustynia. I tu zatrzymaliśmy się na chwilę oddechu.
Potem pojechaliśmy do Turawy, by przez Kotórz Mały, Zawadę, wrócić na godzinę 14:30 do Opola.
Długość całej trasy liczyło ~ 70 km. Pogoda jeśli idzie o słońce sprzyjała nam lecz porywisty wiatr był dość dokuczliwy wiejąc nam przez większą część trasy w pysk. Drogi główne były całkowicie wolne od zalegającego śniegu, ale boczne, prowadzące przez zacienione miejsca, przez lasy pokryte jeszcze były zbrylonym śniegiem, lodem i kałużami wody. Drogi leśne praktycznie dla rowerów są jeszcze niedostępne.
Swój sezon rowerowy uważam za otwarty. Oczekuję że maruderzy, którzy jeszcze tego tego nie zrobili zrobią to w najbliższym czasie.
Pozdrawiam wszystkich Rajdersów i ich sympatyków i do zobaczenia na trasach rowerowych.
--
Jacek