W domu nie wysiedzieli na placu stawili się: Czesław Focus, Czesław Pirat, Ewa, Janusz, Bruno i ja czyli JacekS. „Z ramienia” kierownictwa odprawiającym był Grzegorz. Z ust Janusza padła propozycja nie do odrzucenia by pojechać „tą razą” do Lipna lub do Mosznej. Cóż było robić... „demokratycznie” wybraliśmy Mosznę.
O 9:20 ruszyliśmy obierając kierunek na Wyspę Bolko, by dalej przez Wójtową Wieś wydostać się z miasta i przejeżdżając przez Chmielowice, Dziekaństwo, Domecko dotrzeć do rezerwatu przyrody Staw Nowokuźnicki.
Rezerwat o powierzchni 20 ha położony jest na terenie gminy Prószków. Obejmuje on swoim zasięgiem staw oraz przyległe podmokłe tereny na których występuje unikatowa kotewka orzecha wodnego oraz grzybienie białe, grążele żółte, salwinia pływająca, pływacz drobny, pływacz zwyczajny. Z fauny zaobserwowano około 130 gatunków ptaków w tym rzadkich w kraju i regionie takich jak: bocian czarny, bąk, bączek, remiz, kobuz.
Odpoczęliśmy, conieco przegryzając ruszyliśmy w dalszą drogę do Prószkowa lecz już bez Bruna, który nas opuścił wracając. Z Prószkowa przeskoczyliśmy autostradę i przez Przysiecz, Ligotę Prószkowską i szosą przez las do Dzikowa. Sadziłem, że jak zwykle zatrzymamy się na leśnym parkingu za Dzikowem, ale nikt moich myśli nie usłyszał – niestety i kilometr później mieliśmy „postój przymusowy” - Focus Cześka „złapał gumę”. Czesiek od razu przyznał, że jeszcze nigdy nie wymieniał gumy w drodze, ale był na taką „przygodę” przygotowany zrobił to mimo naszych chichów śmichów, nadzwyczaj sprawnie. Na chwilę rozproszył go tylko trzmiel, który wleciał mu do otworu w kasku łaskocąc w dekielek. Czesław sprawnie w trybie alarmowym kask zrzucił ratując życie trzmielowi. Po chwili koło zostało sprzęgnięte z Focusem i mogliśmy jechać dalej.
Oczywiście nie mogło być inaczej - wpadliśmy na ciasto w Łączniku. Stąd przez Ogiernicze do Mosznej.
Zamek w Mosznej od naszej poprzedniej bytności uległ pewnej metamorfozie, przeprowadzono remont dachu i pokryć wszystkich wieżyczek, których jest ponoć 99. Odnowiono też cześć murów, który z szarości odzyskały kolor bieli, wyremontowano oranżerię. Jeszcze jest tam sporo do zrobienia, ale to co już zrobiono daje efekt.
Z Mosznej udaliśmy się w drogę powrotną przez Zielinę, Strzeleczki i Dobrą, gdzie zatrzymaliśmy się na, krótki oddech nad stawem przy stoliku poleniuchować, ale już bez Czesława Pirata, którego czas gonił, więc się nie leniąc pogonił do Opola. Na naszej trasie znalazł się jeszcze zamek w Dobrej, gdzie napotkaliśmy dość ładnie już rozkwitłą magnolię.
Krapkowice, Malnia, Chorula, Kąty Opolskie, Przywory, to kolejne miejscowości „przejechane” przez nas i powróciliśmy do Opola.
Trasa w sumie liczyła ok 90 kilku kilometrów i jak dla mnie trasa była dość męcząca, chociaż jak wspomniałem już na początku pogada była sprzyjająca. W drodze ciekawsze momenty wyjazdu dokumentowałem zdjęciami, które są dostępne na „Garnku” i z pewnością znajdą się również w galerii.
To na tyle.