Za Cisowem na tzw. farmie wiatrowej stało kilkanaście elektrowni wiatrowych, które potraktowaliśmy jako dobre tło do wykonania zdjęcia grupowego. U nas takich farm jeszcze nie ma, głównie na wskutek protestów mieszkańców, którzy nie życzą sobie ich z różnych powodów w pobliżu swoich domostw. Po sesji zdjęciowej ruszyliśmy utwardzonym betonowymi płytami wałem ciągnącym się wzdłuż wybrzeża. Jadąc jego koroną mieliśmy wspaniały widok na pokryte falami morze. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się by chwilę odpocząć. Spragnieni wody natychmiast wykorzystują okazję by zamoczyć swe grzeszne ciała w morskiej wodzie. Mają uciechę podskakując wraz z przechodzącą falą lub skacząc w nie. Tu też nie brakło okazji by utrwalić na zdjęciach te krótką chwilę.

  Jedziemy dalej, droga po której się poruszamy co jakiś czas z tzw. „bitego traktu” przechodzi w rozległy kilkukilometrowy asfalt, który okazywał się nadmorskim lotniskiem. Jazda po nim była miłym przerywnikiem po trzęsawce na płytach betonowych i dziurach dróg gruntowych, jakimi jechaliśmy.

   Dotarliśmy do Jarosławca. W Jarosławcu stoi latarnia morska z tarasem widokowym, ale z braku czasu nie wchodziliśmy nań. Wiedzieliśmy o drodze nadmorskiej z Jarosławca do Wicka i chcieliśmy nią pojechać, ale okazało się to niemożliwe, gdyż droga ta leży już na terenie wojskowym i ze względów bezpieczeństwa przejazd tego dnia stał się niemożliwy. Mieszkańcy mający przepustki też nie zostali wpuszczeni. Musieliśmy objechać jezioro Wicko chcąc dojechać do Ustki. W trakcie jazdy opuszczamy województwo Zachodniopomorskie i wjeżdżamy do województwa Pomorskiego i po paru kilometrach osiągamy Ustkę.

  W Ustce zatrzymujemy na chwilę oddechu, którzy jedni wykorzystują na zwiedzanie miasta i portu, a pozostali na wizytę na plaży i ... oczywiście kąpieli morskiej. Port w Ustce jest typowo rybacki, przy nabrzeżach przycumowanych było dużo kutrów, oraz łodzi kuszących amatorów morskich połowów wędkarskich na wyprawy na dorsza. Oczywiście jak w każdym niemal odwiedzanych przez nas portów była też replika żaglowca służąca do rejsów wycieczkowych dla turystów. Stała tam również latarnia morska – cel pielgrzymki naszych pieczątkarzy. ;-)

  Po odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę, która wiodła przez Słowiński Park Narodowy. By nią przejechać musieliśmy wykupić bilet wstępu do parku. W parku było kilka punktów widokowych, oraz przygotowanych miejsc odpoczynku z tablicami informującymi o unikatowych walorach występującej tam fauny i flory, jak i też krajobrazu w postaci wydm, zbiorników wodnych. W obrębie Parku znajduje się dwa jeziora, są to Gardno i Łebsko.

  Wraz z wieczorem docieramy do miejscowości Gardna Wielka nad jeziorem Gardno, gdzie trafiamy na Szkolne Schronisko Młodzieżowe PTSM, gdzie zanocowaliśmy.

  Do zachodu słońca było jeszcze trochę czasu, który wykorzystaliśmy na uzupełnienie płynów – jedni wlewając piwo w siebie, drudzy mocząc się w jeziorze.

  Moczących się czekała niespodzianka, jezioro jest bardzo płytkie i wchodząc weń nawet na odległość kilkudziesięciu metrów od brzegu jego głębokość nie pozwala się zamoczyć powyżej kolan. Ciekawostką jest też Diabelski Kamień na którym mimo późnej już pory uwieczniliśmy nasz pobyt.

 

Pokaż Bałtyk 2010 dzień 5 na większej mapie

DSCF2046_1024x768
  
 












DSCF2047_1024x768
  
 












DSCF2049_1024x768
  
 












DSCF2050_1024x768
  
 












DSCF2051_1024x768
  
 












DSCF2052_1024x768
  
 












DSCF2054_1024x768
  
 












DSCF2055_1024x768
  
 












DSCF2056_1024x768
  
 












DSCF2057_1024x768