Wyruszyłem niedzielny pochmurny, zimny, wietrzny poranek 1 majowy około godziny 8 i... zonk. Po przejechaniu 200, 300 metrów zaczął padać deszcz. Zatrzymałem się wskoczyłem w pelerynkę przeciwdeszczową i zacząłem rozglądać się na jakimś daszkiem do przeczekania, bo sytuacja na niebie zwiastowała rychłe zakręcenie niebieskich kurków. Daszek się znalazł i spędziłem tam około kwadransa, po którym to opad zanikł i mogłem ruszyć w dalszą drogę. Pojechałem krajówką przez Zawadę, Jełowę, Bierdzany, Jasienie do Kluczborka. Ruch samochodowy był na szczęście niewielki, ale dość mocny przeciwny wiatr zmuszał do zwiększonego wysiłku. W Kluczborku byłem około 11:30 i zatrzymałem się by conieco odpocząć i przegryźć przed dalszą drogą. Do Byczyny miałem ok 17 km, ale okazało się, że do Grodziska, gdzie odbywał się festyn było jeszcze 8 km, w sumie dotarłem tam kwadrans po godzinie 13 mając pokonane 75 km z Opola. Na miejscu zastałem Ewę, Elę, Jacka Czok i Pirata, którzy przyjechali do Kluczborka pociągiem, resztę trasy pokonując rowerami zatrzymując się na dłużej w Rożnowie, gdzie jak twierdzili było warto, o czym przekonałem się wracając.
Gród Byczyna, to stylizowana średniowieczna zbudowana z drewna warownia zbudowana nad zbiornikiem retencyjnym Biskupice – Brzózka w gminie Byczyna.
Więcej informacji można znaleźć na stronie www gminy Byczyna - http://www.byczyna.pl/cms/php/strona.php3?cms=cms_byczy&id_dzi=12&id_men=133
Pod 'murami' grodu swoje kramy rozstawili kupcy oferujący jadło wszelakie w postaci mięsiwa na patyki nadziane, bigosy, kiełbasy, szynki, zapiekane bulwy ziemniaczane, surową zieleninę, gorące kaczany kukurydzy oraz słodkie wypieki. Były też i chłodne napitki, kwas chlebowy, miody pitne, wina, piwa warzone starymi tradycyjnymi recepturami. Nie brakowało też płatnerzy oferujących elementy zbroi, mieczy, tarczy oraz hełmów rycerskich. Były też i kramy z odzieżą i tkaninami wykonanymi sposobami naszych przodków z pradziejów. Nie brakło również przyciągające niewieście oczy kramów z kolorowymi paciorkami, koralami tudzież innymi błyskotkami.
Po dziedzińcu grodu spacerowały białogłowy, dostojnym krokiem przechadzało się rycerstwo oraz mieszczanie w różnorakich historycznych strojach. Ale przeważała gawiedź i gapie, wśród nich i my, pragnący pooddychać prehistorią, ciekawi jak i czym żyli nasi przodkowie, jak mieszkali, jak i w co się ubierali, czym się zajmowali.
Obejrzeliśmy umieszczoną w długim ciemnym korytarzu wystawę narzędzi tortur, niektórzy dali się zakuć w dyby, żelazne kajdany, dosiedli też drewnianego rumaka na drewnianych kołach...
Pooglądaliśmy, zaglądając w niemal każdy zakamarek i kąt grodziska. Chwilę popatrzyliśmy na odbywający się na dziedzińcu za grodziskiem turniej łuczniczy, popróbowaliśmy conieco jadła i napitków. Pogapiliśmy się też chwilę wraz z innymi na tańce średniowieczne by po 14:30 ruszyć w drogę do Opola. Pirat ponaglany czasem ruszył w drogę powrotną godzinę wcześniej.
Droga wiodła przez Rożnów, gdzie zatrzymaliśmy się przy drewnianym kościółku na zapleczu którego stoi zbudowana z cegieł stara conieco zniszczona piramida będąca unikalnym nagrobkiem zbudowanym przez Karola Langhansa projektanta berlińskiej Bramy Brandenburskiej.
Następnie udaliśmy pod będących w opłakanym stanie ruiny pałacu. Parę pamiątkowych zdjęć i w drogę do Krzywizny na drogę główną do Kluczborka.
W Kluczborku chwila na sesję zdjęciową pod pomnikiem ks. Jana Dzierżonia znanego pszczelarza, oraz kwadrans na odpoczynek przy kluczborskich wodociągach w drodze na Chocianowo. A potem to jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy... słoneczko świeciło, wiatr pomagał dmąc w plecy. Minęliśmy Lasowice Małe, Wielkie, Bierdzany, Jełowę by w Łubnianach natrafić na festyn. Takiej okazji na chwilę relaksu nie mogliśmy zaprzepaścić. Parę chwil, parę, kęsów, parę łyków i w drogę, bo słońce chyliło się nieuchronnie ku zachodowi.
Grupę pożegnałem (tak jakoś wyszło) bez pożegnania w okolicy Kępy obwodnicy i do domu dotarłem około 19:30 mając w nogach 150 km.
W sumie mimo niezachęcającego początku wycieczka udała się.
To na teraz tyle. Pozdrawiam i do spotkania w trasie.
JacekS.