Spis treści
- Warmia i Mazury 2011
- Dzień 1 Olsztyn
- Dzień 2 Olsztyn Grunwald
- Dzień 3 Grunwald Szczytno
- Dzień 4 Szczytno Mikołajki
- Dzień 5 Mikołajki Kętrzyn
- Dzień 6 Kętrzyn Reszel
- Dzień 7 Reszel Kłębowo
- Dzień 8 Kłębowo Frombork
- Dzień 9 Frombork Elbląg
- Dzień 10 Elbląg Malbork
- Dzień 11 Powrót do Opola
- Wszystkie strony
20.07.2011 środa było pochmurno wiec nie chciało nam się kąpać, a Kaziu musiał zrobić przegląd roweru bo poprzedniego dnia jak jechaliśmy po bruku przerzutki mu się posypały, Janusz stracił licznik, a ja śrubkę od błotnika. Po niezbędnych reperacjach udaliśmy się najkrótszą drogą przez Pieniężno do Fromborka. W Pieniężnie zrobiliśmy przystanek by zobaczyć katedrę gotycką i zamek. We Fromborku w schronisku nie było miejsc wiec znaleźliśmy nocleg w całkiem fajnych kempingach. Zrzuciliśmy bagaże i pospieszyliśmy na zwiedzanie miasta. Jest tam wspaniały kompleks klasztorno -zamkowy na wzgórzu a przed nim stoi ogromny pomnik Kopernika. Było późno więc w pośpiechu zwiedziliśmy muzeum, wieże widokową i katedrę, gdzie pod podłoga jest krypta z trumną Kopernika widoczna przez szybkę. Potem poszliśmy do portu na rybki, a w informacji turystycznej nabyliśmy bilety na prom i dokładna mapę z drogami rowerowymi w delcie Wisły. Mieliśmy szczęście bo prom kursuje do Krynicy Morskiej tylko we wtorki i czwartki. Po obiedzie wszyscy nabrali ochoty na kąpiel i nawet Rudolf założył pływaczki/ czytaj: kąpielówki/ bo chciał wykapać się w morzu- nie wiem kto go wprowadził w błąd. Ale niestety woda w zatoce brudna i zielona jak w naszej Turawie wiec tylko Jacek i Rudolf brodzili uparcie by znaleźć głębinę i się zanurzyć. Po chwili Rudi zrezygnował i tylko Jacek niezmordowanie się taplał na płyciźnie. Na pamiątkę tego wydarzenia nazwaliśmy Zalew Wiślany – Morzem Rudolfa. Z tej niegościnnej zatoki przegoniły nas osy wiec wróciliśmy na kemping, gdzie pograliśmy w barze w ping- ponga, bilard i piłkarzyki. I znów chłopaki bawili się jak dzieci- Kazik przeżywał każdą akcję, a Jacek wyzwał na ping- pongowy pojedynek o piwo- Rudolfa i przegrał sromotnie ponoć tylko dlatego, że nie było odpowiedniego dopingu. Tam tez zastała nas okropna burza, wiec biegiem gdy deszcz trochę zelżał udaliśmy się do naszych domków. A jako że ciepła woda była tylko do 23 to na kąpiel zostało mi 10 min, wiec biegiem po ciemku musiałam zdążyć. W tym dniu przejechaliśmy ok. 93 km