Przez Malinę, Kosorowice, dotarliśmy do Kamienia Śląskiego, gdzie oprócz pałacu i parku, obejrzeliśmy fragment wyścigów samochodowych na ¼ mili. Ale hałas był tak wielki, że szybko wskoczyliśmy na nasze o wiele cichsze rumaki i pognaliśmy przez Tarnów Op./ gdzie w sklepie uzupełniliśmy zapasy jedzenia i picia/ pod Walidrogi na miejsce zbiórki. Tam spotkaliśmy 10 osób naszego klubu, które już biwakowały w lesie. Mimo upału rozpaliliśmy ognisko i smażyliśmy się razem z kiełbaskami. Przejeżdżająca obok rodzinka z dziećmi przyłączyła się do nas i razem biesiadowaliśmy. Gdy zaspokoiliśmy już pierwszy głód przyszła pora na odpoczynek i kawały, w czym niezastąpiony jest nasz klubowy oficer rowerowy - Sawek. Po chwili Grażynce zrobiło się tak gorąco, że postanowiła popływać w pobliskiej sadzawce. Ale, że woda nie wyglądała zbyt zachęcająco, wyjęła śliczny różowy pontonik i wiosełka , no i po półgodzinnym dmuchaniu wypłynęła na szerokie, zielone wody małego oceanu, ku uciesze reszty gawiedzi. Inni jej pozazdrościli i wkrótce Jacek i Czesiek też taplali się w tych zielonościach / co można pooglądać na zdjęciach/. Pozostali z napięciem i aparatami fotograficznymi w dłoni czekali, że któreś z nich wiatr do wody z pontonu zrzuci. Ale niestety wioślarze z nich wyśmienici i nic takiego się nie stało. Tylko Cześkowi, przy wysiadaniu wiatr ponton spod tyłka wywiał i musiał gonić go po jeziorze. Około godziny 14- tej trzeba było zagasić ognisko i udać się w drogę powrotną, co jak zwykle odbyło się w mniejszych podgrupach, których skład ewaluował aż do samego Opola.
A JacekS zmontował film, który możecie zobaczyć na forum w wątku filmowym