Udało się skrzyknąć kilka osób na działkę do Marka. Ponieważ zaproszenie rozesłano w ostatniej chwili, więc na działkę przyjechało tylko 7 osób. Przed godz. 18 padał krótko deszcz, który dodatkowo na pewno zniechęcił kilka osób, bo pogoda – choć letnia – była niepewna, pochmurno i silny zachodni wiatr. Na działce zeszliśmy się przed 19. Byli Ania, Ela, Grażyna, Kazik, Grzesiek, Zibi, Sławek i Marek. Każdy przyniósł coś dobrego. Przy kawie, herbacie i ciastach gawędziliśmy do dziesiątej i jeszcze o zmroku wyruszyliśmy rowerami do domu, aby się wyspać przed niedzielną wycieczką. Wianków nie puszczaliśmy na wodę, bo sadzawka wyschła, a ognisko zastąpiły nam świece dymne przeciw komarom oraz świece oświetleniowe. Tak długie dni będą jeszcze 2-3 tygodnie, kiedy po trzeciej widnieje, a przed dziesiąta wieczorem jest jeszcze zmrok. To najlepszy czas na rowerowe, wielodniowe wędrówki.