Objechaliśmy trasą przez Lędziny, Chrząstowice,Daniec, Krośnicę do wczesnośredniowiecznego grodziska koło Utraty. Pod drodze Czesiek-Kolarz poczuł przemożną chęć udania się na Górę Świętej Anny, więc powiedział "Cześć" i zniknął za horyzontem. W Utracie odłączył się Sławek, którego rodzina zawezwała telefonicznie do powrotu do domu (i po co wynaleziono telefony komórkowe? utrapienie z tymi telefonami!). W tym czasie słoneczko wreszcie się przedarło, a przy takiej pogodzie warto wędrować dalej. Reszta ekipy zajechała za Jemielnicę, do Barutu- miejsca słynnego z wymordowania żołnierzy oddziału "Bartka" którzy po II wojnie światowej usiłowali przedostać się na Zachód. Wycieczka zakończyła się "bez strat w ludziach i sprzęcie". Nikogo w lesie nie porzuciliśmy na pastwę wilków, bo nie mamy takich zwyczajów. Dwie osoby które się odłączyły, mogły to spokojnie zrobić, gdyż są to doświadczeni turyści i reszta grupy była pewna, że do domów trafią. 8 osobowa frekwencja może nie jest szczytem marzeń, ale przypominam, że część ludzi była na weekendowym rajdzie w Pawełkach koło Lublińca, a w sobotę wielu z nas brało udział w Targach Organizacji Pozarządowych które odbywały się na placu Wolności.