I zgodnie z tradycją, pierwszy odpadł Jędrek po krótkim spieciu z Brunem na scieżce rowerowej, pojechał w sobie tylko znanym kierunku, potem w Komprachcicach odłączył się Staszek, kawałek dalej Jerzyk, a reszta zgodnie pedałowala do Szydłowa. Na postoju w lesie Jacuś Cz. i Tadeusz D. kompletnie nas zaskoczyli iiii uratowali honor facetów składając nam życzenia z okazji Dnia Kobiet częstując nas cukierkami i czekoladą, a pozostali panowie chętnie do konsumpcji się przyłaczyli. Gdy wszyscy trochę odpoczęli, posilili sie nieco ruszyliśmy w stronę Niemodlina, a Jacek i Bruno zawrócili w stronę Opola. Na ich miejsce wskoczył Jacek S. , który do nas dojechał lekko spóźniony. Bardzo wzieliśmy sobie do serca krytyczne słowa Marka, że tylko na rowerach pędzimy, a mało zwiedzamy, wiec tym razem postanowiliśmy mocno sie poprawić iiii ogladaliśmy po raz enty wszystkie ciekawe miejsca uwieczniając je na fotografiach, by dowód naszej turystyczno- krajoznawczej działalności był. I tak pierwsza była sadzawka w Tułowicach, gdzie wędkarze kije moczą, potem w Lipnie: Domek Pustelnika, wielki głaz narzutowy, zabytkowy drzewostan w parku i stawy, ktory podziwialiśmy z wieży widokowej. Po drugiej przerwie śniadaniowej udaliśmy sie w stronę Niemodlina, podziwiając po drodze usychajace drzewo, które huby licznie obsiadły, potem zabytkową Bramę Niemodlińską i kapliczkę z 1909 r. na przeciw przedwojennego basenu olimpijskiego. W Niemodlinie rzuciliśmy okiem na zabytkowy i nietypowy kościół w rynku iii tradycyjnie już wpadliśmy na chwilę do naszej ulubionej "Bombonierki" na lody i kawę, ciastek jakoś tym razem nikt nie zamawiał. Z Niemodlina przez Wawelno drogą przy torach wróciliśmy do Opola, na Dambonia rozjechaliśmy sie w różnych kierunkach, grupkami jak tam komu bylo bliżej, cześć przez miasto, a reszta tyłami kolo Karolinki ścieżka rowerową, tylko nowa koleżanka Marzena była już prawie w domu.
A opisała Ewa T.