W ogrodzie dendrologicznym w Lipnie różaneczniki, rododendrony w rozkwicie, zapach....nie opiszę. Korfantów- tu zwiedziliśmy górujący nad miastem Kościół Trójcy Świętej, jedną z piękniejszych budowli sakralnych na Opolszczyźnie. Jacek S. tutaj nas opuścił, więc już tylko w szóstkę kontynuowaliśmy naszą eskapadę. Biała przywitała nas dudnieniem. W Rynku właśnie dudniła i tańczyła Młodzieżowa Orkiestra Dęta Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej z Kędzierzyna-Koźla, eksportowy towar tego miasta. To trzeba zobaczyć!!! Żałowaliśmy, bo to była końcówka ich występu. Do Białej przyjechały orkiestry z Opolszczyzny, Śląska, Małopolski, Czech oraz równie liczne zespoły mażoretek. A to wszystko w ramach Bielskiej Parady Orkiestr Dętych. Podziwialiśmy chwilę kolejne występy, lecz głód był silniejszy i udaliśmy się w stronę Prężyny do pstrągarni "W Dolinie Białej" sprawdzonej przez Jacka tydzień wcześniej. To był gwóźdź programu. Zielono, woda, konie, kozy, ryby, leżaki, pyszny pstrąg z pieca, mili właściciele. Nabieraliśmy tu sił (prawie dwie godziny) przed niekrótką trasą powrotną. I jeszcze zjeżdżanie po linie - super zabawa. Potem okazało się, że lina zainstalowana została z myślą o dzieciach szefa tego interesu. No co....? ale bawiliśmy się jak dzieci. Zrelaksowani opuściliśmy naszą gospodę i znów znaleźliśmy się na roztrąbionym bielskim Rynku. Po pół godzinie ruszyliśmy w drogę powrotną. Żeby nie było zbyt mało przygód, to jeszcze w Białej Tadek złapał gumę :). Górka Prudnicka, Brzeźnica, Pogórze, no i wreszcie wygodna "autostrada" przez las z Rzymkowic do prawdziwej autostrady koło Ochódz. A to już prawie w domu. Podsumowanie: skład osobowy - patrz zdjęcia, km 120, godzina powrotu przed 21, zmęczenie materiału : XXL, zadowolenie : XXXL. (zdjęcie z białym kościołem źle podpisane: to oczywiście Korfantów)