Chętni do rowerowej przejażdżki gromadzili się na parkingu pod Centrum już od godziny 10 gdzie organizatorzy przygotowali wiele atrakcji, między innymi: malowanie twarzy - nie tylko dla dzieci, strzelanie z łuku, grę w mini golfa, kometkę, robienie branzoletek z kolorowych koralików itp. Za symboliczną opłatę można było nabyć rajdową koszulkę/ dochód ze sprzedaży pozwoli spełnić marzenie Patryka/. W organizację rajdu włączyła się też straż pożarna, oferując zwiedzanie i przejażdżkę wozem strażackim, a policja rowerowa dzielnie nam towarzyszyła, moknąc z nami solidarnie i pomagając zabezpieczyć przy pomocy swoich zmotoryzowanych kolegów, przejazdy na drodze krajowej w Zawadzie, gdzie panuje duże natężenie ruchu samochodowego. Trasa rajdu wiodła z Centrum Turawa Park wzdłuż obwodnicy północnej, głównie leśnymi i polnymi drogami do Zawady, potem lokalnymi drogami asfaltowymi przez Luboszyce do Kolanowic. Pierwszy deszcz dopadł nas w oklolicach kąpieliska "Żwirek" mocząc nieźle tych co nie byli na taką ulewę przygotowani, a ci co mieli pelerynki nie ucierpieli tak mocno, część schroniła się też w pobliskiej altanie. Gdy przestało padać udaliśmy się do Kolanowic, gdzie mieliśmy zaplanowane zwiedzanie drewnianego kościółka św. Barbary i konkursy rowerowe. Jako, że sprzęt nagłaśniający nam lekko zamókł i odmówił posluszeństwa - to informacje o historii kościoła i jego patronce musiałam czytać posługując sie własnym głosem. Ale dałam radę, a po chwili przyszła pani, która otworzyła nam kościół i mogliśmy zwiedzić i podziwiać jego wnętrze. Wiele radości uczestnikom dały przeprowadzone przez nasz klub konkursy: jazda żółwiem, rzut dętką oraz rysowanie rowerów kredą na asfalcie. Trzeba przyznać, że te malowidła wypadły calkiem nieźle,a dzieciom chętnie pomagali dorośli uczestnicy rajdu. W nagrode wszyscy otrzymali cukierki. Na koniec postoju, drugi deszcz zapędził nas ponownie do kościoła, a jak przestało padać udaliśmy się w drogę powrotną, polną, a potem bardzo piaszczystą drogą iiii w tym miejscu dopadł nas trzeci ulewny deszcz połączony na dodatek z gradobiciem. Ale tym razem zdążyliśmy się schować w pobliskim lasku, wiec jak przestało padać to znowu ruszylismy najpierw do Zawady, a potem przez las i pola na metę rajdu pod Centrum Turawa Park, gdzie orgnizatorzy zapewnili nam posiłek - grilowane mięsko i kiełbaski/ pierwsi załapali się na jedno i drugie/ pozostali musieli wybierać albo jedno albo drugie/. Po posiłku nastapiła prezentacja "dziwnych rowerów" naszech kolegów Bruna i Sławka. Mi udało sie wreszcie przejechać na tandemie- cooo wcale nie jest proste, bo cieżko złapać wspólny rytm. Potem przy pomocy kolegów wdrapałam się na rowerek piętrowy, tym jechało sie pięknie, patrząc na świat z góry /mały problem stanowi wejście i zejście/ , a moje koleżanki Bożena i Marzena przejechały sie przy pomocy Bruna na bicyklu- jaaa się bałam. Gdy nacieszylismy się już "rowerowymi dziwadłami" ponownie rozegraliśmy rowerowe konkurencje / żółw, slalom, rzut dętką/, wręczając zwycięzcom skormne nagrody ufundowane przez nasz klub. Organizatorzy przygotowali też konkursowe pytania związane z rajdem, a nagrody były całkiem fajne, ja zdobyłam cały kosz piknikowy, aaaa w nim wiele przydatnych gadżetów. I tak jak było planowane impreza była bardzo udana, cel szczytny i mimo perturbacji pogodowych, wszyscy cali, zdrowi i w dobrych humorach wrócilii do domów.