W Chmielowicach rower Iwony (nowej koleżanki) zdefektował, wróciła - razem z Jurkiem - do Opola. Pod zabytkową latarnią w Niemodlinie byliśmy 10 minut przed czasem. Mogliśmy zjeść jeszcze lody w "Bombonierce". I miłe spotkanie. Na rajd dojechała samotnie Mariola. Ruszyliśmy w liczbie ok. 20 osób z Panem Pawłem Kotwicą na czele.Objechaliśmy kawał pięknej Ziemi Niemodlińskiej (40 km), trasa wiodła w większości lasami, czasem ciężko było: piach, górki, błotko, wysoka trawa. Pan Paweł przy każdym z obiektów opowiadał nam ich historię, legendy. Zaczęliśmy od Szydłowca, gdzie również jeden z mieszkańców włączył się do opowieści z historii powojennej miejscowego pałacu. Odwiedziliśmy Dąb Pucklera i dalej przez Górę Małą, Roszkowice do dawnej siedziby Schaffgotschów w Kopicach, pięknego ongiś "pałacu na wodzie". Wielka szkoda, że obiekt ten nie ma szczęścia do właścicieli z najnowszej historii. Czy kiedykolwiek się podniesie? O tym chyba marzy nie tylko duch Hrabiny Joasi Schaffgotsch, śląskiego Kopciuszka. Pod Mauzoleum wysłuchaliśmy historii o "królu cynku" Karolu Goduli i o tym, jak uczynił małą półsierotkę spadkobierczynią swego ogromnego majątku. A piliście kawę przygotowaną na schodku pod sklepem w Kopicach? Bo my tak!:). Jeden z uczestników wycieczki (Pan Gienek) miał w swojej torbie wszystko do przygotowania nam tej niespodzianki)! Ciekawą historię ma również Grabin, dawniej Grabin Zdrój (Bad Gruben), gdzie w XIX wieku dobrze prosperowało uzdrowisko, dzięki leczniczym właściwościom miejscowego źródła "Hubertus". Odwiedziliśmy miejscowy kościółek i grób właściciela tych ziem hrabiego Kolonna Walewskiego. W Jakubowicach odpoczęliśmy na trawce w centrum wsi, zrobiło się późno, pora wracać. W Jaczowicach pożegnaliśmy miłych Niemodlinian i pomknęliśmy na Tułowice Małe, Marola tu nas opuściła, wracała do domu pociągiem z Tułowic, a my znów w trójkę, w dobrych nastrojach, pedałowaliśmy do Opola, które przywitało nas niewielkim deszczem. Krysia i ja byłyśmy w domach ok. 21.00 ze 114 km na licznikach.