Wydrukuj tę stronę

2016-04-03 ognisko u Lisa

3.04.2016 piękny słoneczny niedzielny poranek,wiec na zbiórce stawiło się sporo rajdersów i kilka nowych osób wyrwanych ze snu zimowego. Ogłoszono,że dziś uroczyście rozpoczynamy sezon i bedzie ognisko, więc i chętnych do jazdy nie brakowało – naliczyłam ze 20 osób. Zdecydowaliśmy,że pojedziemy ul. Ozimską w kierunku ścieżki rowerowej przez Lędziny na Chrząstowice.

Czesiek "Pirat" poprowadził nas nową droga przez las i pola na Madejowy kamieniołom, gdzie Sławek w swój żartobliwy jak zawsze sposób uraczył nas "legendą" o bohaterze tego miejsca. Po krótkim postoju pojechaliśmy dalej przez Falmierowice, przeskoczyliśmy trasę strzelecka iii wpakowaliśmy sie w paskudną drogę wysypaną czarnym  pyłem z elektrowni. Jechało sie koszmarnie, rzucało rowerem na prawo i lewo, było kilka wywrotek/ Herbercik był sprytniejszy, wybrał inna drogę i słusznie/. W końcu jakoś przebrneliśmy i dotarliśmy na miejsce postoju leśnego zwanego "Lis" gdzie miało być ognisko. Ale najpierw trzeba było pozbierać trochę chrustu i je rozpalić. Każdy wyjął to co przywiózł do konsumpcji i zaczeliśmy piec kiełbaski. Śmiechu było przy tym sporo, bo co i rusz komuś kiełbasa spadała do ognia, aa gorącą wyjąć trudno. Najlepszy w tej dyscyplinie okazał się Jacuś, który zapomniał kiełbaski, wiec podzielił się z nim Juruś, a on miał mu ją  w zamian za to upiec. Ale zagapił się jak to on, a potem biegał w koło ogniska by ją uratować. Gdy wszyscy posilili się nieco, przyszła pora na konkurencje sportowe, najpierw odbyły się rozgrywki siatkowej piłki plażowej, tyle że nie na plaży, ale na trawie między kretowiskami. Kazimierz i oba Cześki grały z pełnym poświeceniem, obie Grażynki również, tylko Jacuś musiał oszczędzać swoją chorą nóżkę i więcej się szwendał  niż grał. Po meczu rozegraliśmy tradycyjnie już konkurencję rzutu kłodą ii tu dzielnie rywalizowali Kazimierz z Cześkiem "Piratem" na różne sposoby rzutu tak, że w końcu nie było wiadomo który z nich wygrał. Wszystko filmował Juruś, który w przerwach próbował stawać na głowie. W połowie imprezy dołączył do nas Jacek S., a że dawno go nie widzielśmy tooo na jego cześć /i nie tylko/ otworzyliśmy szampana. Koło 14-tej powoli zaczeliśmy sie zbierać do domu, ale niektórym żal było tej pieknej pogody i wczesnej godziny, wiec w szóstkę ruszyliśmy dalej do Kamienia Śląskiego, ale po wyleździe z lasu nieźle wiatr nas sponiewierał. W Kamieniu odpoczeliśmy w parku, zjedliśmy lody i tym razem z wiatrem ruszyliśmy w drogę powrotną przez Otmice, Izbicko, Utratę i Daniec. Po drodze Pan Tadeusz chyba złapał gumę, bo co jakis czas trzeba było dopompowywać mu koło i jakoś tam krecił dalej. W Chrzastowicach pożegnał nas "Pirat" , a po chwili Krysia. W Suchym Borze Tadeusz pojechał dalej asfaltem, a ja z Marzeną i Jackiem S. przez las do Kolonii Gosławickiej. Tam trafiliśmy przypadkiem na Aleję Narciarzy, a poznać ją było można po ławeczkach, które jakiś dowcipniś pozbijał z nart biegowych. Nie omieszkaliśmy ich uwiecznić na zdjęciach i sprawdzić czy są wygodne/ nawet były /lekko uginające się, co całkiem przyjemnie kołysało nasze obolałe od siedzenia na twardych siodełkach tyłki. W sumie zrobiliśmy około 70 km i o 18- tej byliśmy w domu/ Marzena później i więcej bo ma troche dalej/.

 

Ostatnio zmieniany środa, 06 kwiecień 2016 19:46


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie