Message:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP request Wydrukuj tę stronę

2016-09-04 dożynki Komprachcice

Słoneczny niedzielny poranek, na zbiórce stawiło sie 10 Rajdersów, w tym 2 kobiety. Po krótkiej naradzie postanowiliśmy pojechać w stronę Komprachcic, bo tam odbywały się dziś powiatowo-gminne dożynki. Ruszyliśmy przez wyspę Bolko, Chmielowice, Komprachcice do Polskiej Nowej Wsi bo tam spod kościoła o 11.15 miał ruszyć korowód. Po drodze oglądaliśmy i fotografowaliśmy dożynkowe wystawki plonów, kukły i scenki rodzajowe z dowcipnymi sentencjami.

Przybyliśmy pod kościół trochę za wcześnie, więc pojechaliśmy do lasu na drugie śniadanie. Tu nastapił pierwszy podział grupy- na "dzikich" co woleli jechać przez las w stronę Rogowa Op./ 4 osoby/ i "imprezowiczów"- którzy chcieli wrócić by zobaczyć korowód dożynkowy. I warto było wrócić, bo zjechały sie reprezentacje różnych wsi z pięknymi koronami żniwnymi, a za nimi zgodnie z tradycja -  jechały ustrojone i wesołe wozy przebierańców, rozrzucając cukierki. Nacieszyliśmy oczy, złapalismy parę cukierków, porobiliśmy fotki i ruszyliśmy podobnie jak nasi poprzednicy lasami drogą nr 21 w stronę Rogowa.  Po drodze mineliśmy miejsce postoju z wiatą i tabliczkami, potem leśniczówkę, kapliczkę Matki Boskiej, coś tam zjedliśmy i pojechaliśmy dalej. Wypadliśmy pod Rogowem iiii znów zauważylismy dożynkowe dekoracje. Pofociliśmy trochę, poszukaliśmy zabłąkanych cukierków, bo na przejazd korowodu ciutkę się spóźniliśmy, więc  szukaliśmy miejsca  gdzie zajechał. Trafiliśmy na boisko szkolne i grupkę naszych "dzikich" co niechcący się tam zabłakali, ale w tłum i hałas wjechać nie chcieli, więc pośmialiśmy sie trochę, zrobiliśmy pamiątkowa fotkę i znów sie rozjechaliśmy. Oni w stronę Opola, a my w poszukiwaniu kołacza i kawy. Przy okazji załapalismy się na występ marżonetek małych, dużych i średnich, obejrzeliśmy korony żniwne. No i Kazimierz zaczął swoim zwyczajem prorokować, że się chmurzy, będzie burza i trzeba do domu, ledwo zdążyliśmy zjeść trochę kołacza. Zabrał ze sobą Janusza i Grześka, a mi i Panu Tadeuszowi się nie spieszyło, więc zostaliśmy jeszcze chwilę, pojedliśmy jeszcze troche kołacza i zrobiliśmy zapasy na drogę powrotną. Pojechaliśmy kładką pod autostradą, a swoją drogą mogli by tam zrobić pochylnię, bo coraz trudniej nam tam rowery po schodach wnosić/chyba się starzeję - ja,  bo Tadeusz to śmiga z rowerem pod pachą jak kozica i w triatlonach startuje/. Wylądowaliśmy w Malni, minęliśmy Przywory i skręciliśmy w polną drogę wzdłuż nadodrzańskich wałów, kręciliśmy w stronę Groszowic. Bo ja tradycyjnie upalną niedzielę zakończyłam w kamionce Bolko ale konkurencji, ani towarzystwa na mojej trasie do drugiej bazy niestety nie miałam, chociaż dość sporo ludzi jeszcze się się chlapało na strzeżonej części plaży. Popływałam godzinkę, a wracając przez Królewską Wieś trafiłam na kościelny festyn, znów pooglądałam jak się ludzie bawią - najciekawszy był stojacy na ziemi kosz balonu i demonstracja "puszczania ognia" - co prawda tylko w niebo, bo czaszy balonu nie było. Zrobiłam kilkanaście zdjęć zanim udało mi się trochę tego ognia złapać i na fotce uwiecznić. Ciasta miałam już na dzisiaj dość, więc pojechałam na lody i jak byłam pod domem o 18-tej zaczął padać deszcz, więc nasz Kazimierz jako przepowiadacz pogody na szczeście dzisiaj również  się nie sprawdził - zdążyłam zrobić  75 km i nie zmoknąć, nie wiem.

 


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie