Wydrukuj tę stronę

2017-11-19 Rowerowa wycieczka do Niemodlina na kawke i ciasteczka o 10

Jak zawsze zdania były podzielone i okazało się, że wszyscy chcieli być bardzo koleżeńscy i empatyczni w stosunku do strony przeciwnej iiii wyszło zabawnie bo ci co chcieli jechać o 9-tej, przyjechali na 10-tą, a zwolennicy 10-tej na 9-tą. I obie grupy były zdziwione, że są tak mało liczne-Jesień nas w tym roku nie rozpieszcza, więcej deszczu niż słoneczka, toteż zaczęliśmy się ostatnimi czasy zastanawiać się czy też nie przejść na czas zimowy i wyruszać w trasę a wyjaśniło się to dopiero na dzisiejszym zebraniu czwartkowym.

O dziewiątej była nas 8-ka, ale prezes jak zwykle tylko spisał ochotników do jazdy, więc wyruszyło 7 wspaniałych przez wyspę Bolko w stronę Komprachcic. Potem skręciliśmy na Szydłów, robiąc pierwszy przystanek na naszym stałym leśnym parkingu. Po krótkim odpoczynku Marek zawrócił do domu- bo czas mu się kończył, a my pojechaliśmy dalej przez Tułowice Małe -do Lipna. Tym, którzy jeszcze tam nie byli polecam to miejsce –  park dendrologiczny, piękny o każdej porze roku 2 km od Niemodlina. Kazimierz nazwany przekornie przez Januszka – Leniwym, otworzył nam bramkę i pojechaliśmy podziwiać najpiekniejsze zakątki parku w jesiennej szacie. Najpierw wdrapaliśmy się na wieżę widokową, a że nie było Jacusia to tym razem ja musiałam robić zdjęcia, w tym czasie mój rowerek się przewrócił i złamał sobie nóżkę. Ten wypadek znacznie utrudniał mi dalsze fotografowanie, bo  musiałam szukać drzewa by oprzeć rower, podczas gdy grupa mnie już doganiała. Ale dałam sobie radę i obfociłam ich nad ślicznym jeziorkiem, potem na kamieniu/na który po ostatnim wypadku, gdy chciał mnie zrzucić/ nie mam już ochoty się wdrapywać. Domek Pustelnika tym razem sobie odpuściliśmy i pojechaliśmy do Niemodlina, by odwiedzić naszą ulubioną cukiernię. Tu zaszaleliśmy – każdy wg własnych upodobań i możliwości finansowych. Ja wybrałam opcję najbardziej oszczędną – bajaderka za całe 50 gr, aż trudno uwierzyć, że za takie pieniądze można coś dobrego jeszcze kupić. Ale to tylko w tej cukierni. Maciej kupił dość spory kawał ciasta i baliśmy się że zaokrętował się tam na resztę dnia, ale nasycił się dość szybko, a resztę ciasta pomogliśmy mu skonsumować na następnym postoju w parku koło pałacyku Chróścinie Op. Tam też poćwiczyliśmy chwilę na przyrządach sportowych i pojechaliśmy dalej boczną drogą przy torach, gdzie mimo zakazu ruch jest dość duży. Wypadliśmy na Damboniowie,a  Kazio Ciekawski zapragnął zobaczyć postępy prac dorogowych w tym rejonie miasta i przeciągnął nas rozkopaną Niemodlińską ulicą. Do skrzyżowania z ulicą Wojska Polskiego dało się jakoś przejechać, ale potem było już tylko gorzej. Apogeum koszmaru drogowego było w okolicy ulicy Koszyka / wszędzie wykopki i walczące o miejsce samochody , no i my/, więc skręciliśmy szybko na Spychalskiego i ścieżką rowerową dotarliśmy już spokojnie do Piastowskiej. Pożegnaliśmy Kazia i podziekowaliśmy mu za tą ekstremalną końcówkę wycieczki, której Maciej nie zniósł i przedzierał się do domu inną trasą, a Romek pojechał przez wyspę Bolko. My z Januszkiem i Czeskiem pojechaliśmy razem do Ronda, potem oni skręcili na Chabry, a ja pojechałam dalej rowerówką do domu. W sumie zrobiliśmy 66 km i przed 15-tą byliśmy w domu.


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie