Wydrukuj tę stronę

2018-06-30 VI Wielki Charytatywny Rajd Rowerowy Turawa Park

Po raz kolejny jako partnerzy uczestniczyliśmy w tym wydarzeniu, które z roku na rok się rozrasta. Organizatorem jest Centrum Handlowe "Turawa Park" pozyskując coraz więcej organizacji chętnych do współpracy i sponsorów także. Miało to swoje odbicie w bogatych pakietach startowych i imprezach około towarzyszących. Były dmuchańce i strefa zabaw dla dzieci, rowerowy serwis i tor przeszkód, pokazy akrobatyki rowerowej, występy artystyczne, pokazy ptaków drapieżnych i licytacje. W tym roku spełnialiśmy marzenia Piotrusia i Claudi bo taka jest formuła i przesłanie tej imprezy.

My jako klub nie tylko braliśmy w tym udział, ale opracowaliśmy trasę i jak zwykle zrobił to Marek, bo jest w tym najlepszy, a potem prowadziliśmy całą grupę a właściwie dwie grupy. Nie było to proste, ponieważ najechało się rowerzystów dużych i małych ponad 400 /niektórzy pisali ze prawie 500/ i podzielili się prawie po połowie, a tym razem nie mieliśmy wsparcia policji i musieliśmy sami przeprowadzić tą ogromną ponad 200-osobową grupę przez "krajówkę" w Lędzinach. Wyruszyliśmy o godz. 13-tej z parkingu przed "Centrum" w błysku fleszy reporterów, prowadził Marek z Kazimierzem i mistrz kolarstwa p. Wojciech Kwiecień, który przybył na zaproszenie jako gwiazda tej imprezy. Jechaliśmy wzdłuż obwodnicy, koło działek i Monaru, polną drogą do Lędzin, gdzie nastąpił podział na dwie grupy. Pierwsza głównie rowerzyści z małymi dziećmi zawrócili w stronę Alei dębowej i polną drogą wracali na metę pod Centrum Handlowe. Trasa ta liczyła ok. 13 km, prowadził Euzebiusz z Anią i Grześkiem R. a tyły zabezpieczała Krysia jako pomoc medyczna i Grzesiek G. Druga grupa zebrała się w pobliżu skrzyżowania w Lędzinach, postój się trochę przeciągał, bo ekipa techniczna /Józek, Bercik, Grzesiek G/ zmieniała pękniętą dętkę jednego z uczestników. Gdy Marek dał hasło do startu, włączyłam światła i razem z Marzeną blokowałyśmy główną drogę by wszyscy bezpiecznie przez nią przejechali. Odbyło się to w miarę szybko i sprawnie, bo byliśmy skomasowani u wylotu drogi. Dalej trasa prowadziła do Suchego Boru, a potem w las. Peleton rozciągnął się na dość dużej odległości, porobiły się przerwy, musiałam zostać na zakręcie i nie dogoniłam już czoła, gdzie było moje miejsce. Na szczęście wiedziałam gdzie jechać, bo dzień wcześniej objeżdżaliśmy trasę z Markiem i Kazikiem, zaznaczając zakręty i usuwając z drogi przeszkadzające gałęzie. Po godzinie jazdy wylądowaliśmy wszyscy na wielkiej polanie po drugiej stronie lasu na krótki postój. Ja zamykałam jeden szlaban, a Kazimierz pojechał sprawdzić drugi i po piętnastu minutach pojechaliśmy dalej robiąc małą pętle po lesie. Wyjechaliśmy znowu w Suchym Borze, zatrzymaliśmy się na chwilę u wylotu drogi czekając na pociąg, który coś się nie spieszył, więc przekroczyliśmy tory i pojechaliśmy dalej aż na krzyżówkę do Lędzin. Tym razem nie poszło już tak gładko z przekraczaniem tej ruchliwej trasy. Nie było tam miejsca by się wszyscy razem zebrali, bo zablokowalibyśmy całą drogę, a peleton był rozciągnięty do lasu na ponad kilometr, więc gdy z Cześkiem zablokowaliśmy drogę, to kierowcy nie byli zachwyceni. Rowerzyści przejeżdżali w różnych mniejszych i większych grupach, trwało to dość długo i uformował się spory korek samochodowy, a co niektórzy nerwowi kierowcy zaczynali już trąbić. To był najtrudniejszy moment rowerowej wycieczki, potem już bez przeszkód drogą przez pola, koło działek, dotarliśmy na metę robiąc ok. 25 km. W sumie bez większych wypadków nie licząc jednej "złapanej gumy" i trzech wywrotek /w tym naszego Marka, który pomylił hamulce/. Na mecie wszyscy pokrzepili się darmowym i smacznym posiłkiem /mięsko, surówka, bułka/ przygotowanym przez organizatorów. Impreza trwała dalej, chociaż większość uczestników jak zwykle rozjechała się już do domów. My załapaliśmy się na pokaz ptaków drapieżnych, obejrzeliśmy z bliska - sowy, puchacza, sokoła, orła, który na koniec zniecierpliwiony hałasem odleciał w siną dal. Na szczęście nie za daleko i opiekun go szybko znalazł. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawostek z życia tych ciekawych ptaków, popatrzyliśmy jak potrafią w locie omijać przeszkody i kolejno porozjeżdżaliśmy się do domów. Część oficjalną zakończyło przekazanie Fundacji „Mam Marzenie” darów od organizatora, czyli CH „Turawa Park”. Impreza była bardzo udana i rzetelnie przygotowana przez firmę medialną Valkea i partnerów a Centrum „Turawa Park” nie skąpiło grosza na atrakcje, świadczenia i wyposażenie terenu imprezy. Od nas 2 trasy wycieczki pilotowało 12 osób a kilka jeszcze osób jechało jako uczestnicy.


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie