2018-09-30 Krapkowice - Święto Dyni Wyróżniony

Lato skończyło się tak nagle jak się zaczęło i trudno przestawić się na te jesienne chłody, nie wiadomo też jak się na wycieczkę ubrać. Zmarzluchy takie jak ja to już prawie na zimowo, a Jacuś i Pan Tadeusz błyskają jeszcze gołymi łydkami. Mimo zimna, słońce od samego rana zachęcało do pedałowania i na zbiórce stawiło się 11 osób. Zdecydowaliśmy, że jedziemy zobaczyć dynie - giganty do Krapkowic, gdzie już po raz kolejny odbywa się święto tego smacznego warzywka. Ale, nie chcieliśmy być tam za wcześnie to pojechaliśmy tak trochę na około - z wyspy Bolko przez Chmielowice, Domecko na nowokuźnicki staw.

Zajechaliśmy elegancką, nowiutką kładką pod samą wieżę widokową. Pooglądaliśmy z jej wysokości okolicę, zrobiliśmy kilka pamiątkowych fotek, a Kazimierz bardzo pilnował swojego nowego termosiku, żebym mu krzywdy nie zrobiła tak jak ostatnio. Bruno nie zdzierżył tak długiego postoju i razem ze swoją "Lady" odjechał w siną dal. A my z Nowej Kuźni pojechaliśmy przez Prószków do Rogowa Op. obejrzeć co tam nowego wybobrowali przypałacowi mieszkańcy. I nie jest źle, pałac stoi jak stał, park też wciąż jeszcze zielony, a na rozlewiskach te same kikuty obgryzionych drzew. Nowych nie przybyło, więc może bobry wyniosły się w inne okolice, kto wie? Posiedzieliśmy, pojedliśmy, poopalaliśmy się na słoneczku, które coraz mocniej grzało, aż co niektórzy musieli zdjąć kolejną warstwę odzieży. Z Rogowa przez Gwoździce dotarliśmy do Krapkowic, gdzie dynie świętowały w najlepsze. Zapięliśmy rowery i ruszyliśmy oglądać te cuda natury. Oprócz ogromnych dyń konkursowych podziwialiśmy monstrualnych rozmiarów buraki, selery, marchewki, kabaczki, tykwy, a Sławka najbardziej zachwyciły kalarepki-giganty, wielkości jego głowy czego nie omieszkał osobiście sprawdzić i wyfocić. Gdy nacieszyliśmy oczy, poszliśmy do namiotu, gdzie Koła Gosodyń Wiejskich z różnych stron kraju chwaliły się swoimi regionalnymi produktami. Można je było nie tylko oglądać, ale i kosztować, co nam się najbardziej podobało. W trakcie degustacji dołączył do nas Marek, który też lubi takie imprezy (wracał akurat z Pokrzywnej po 3-dniówce na rowerze). Mnie posmakowały najbardziej placuszki z dyni, zupa dyniowa, ciasto dyniowe- bo jak święto dyni to z dyni wyrobów było najwięcej. Panowie woleli degustować naleweczki naszych zachodnich sąsiadów, a potem co niektórzy mieli problem z ochotą do dalszej jazdy – bo tak się wyluzowali, że ciężko ich było Kazimierzowi pozbierać. A chciał nam jeszcze pokazać barkę - muzeum na Odrze, która przypłyneła tu ponoć z Opola. Zdążyliśmy jeszcze obejrzeć finał konkursu na najcięższą dynię – Hedwig ważyła 750 kg. i jak na taki rozmiar przystało była nieco rozlana. Gdy skończyliśmy oglądać dynie, pojechaliśmy szukać barki na Odrę, ale jak się okazało zdążyła już wrócić do Opola, więc nie pozostało nam nic innego jak podążyć jej śladem. Pojechaliśmy przez Otment, Malnię - było z wiatrem i z górki, a niektórzy tak się rozpędzili, że zapomnieli się pożegnać. Na szczęście znalazło się trzech muszkieterów, którzy na mnie poczekali, gdy odjechałam na chwilę w las. W podzięce obiecałam im, że wymienię tych gentelmenów z imienia / bo przez RODO nie mogę z nazwiska/ zaczynając od Wojtka, bo zaczyna się na A, Jacka i Sławka. Dalej pojechaliśmy razem, ale nie za długo, bo w Przyworach Jacuś z Wojtkiem pojechali do domu nadodrzańskimi wałami, a ja ze Sławkiem przez Metalchem. Zrobiliśmy w tym dniu ok. 70 km.


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Odwiedzający

Odwiedza nas 1014 gości oraz 0 użytkowników.

Początek strony

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie