My ze startem nie spieszyliśmy się, bo zapisaliśmy się na jedno „kółko” :) Za chwilę przyjechał Józek i w piątkę ruszyliśmy. Co chwila wyprzedzały nas grupy klubowe, bo pętlę jechali ok. godziny, więc średnia – jak na „ścigantów” – była rekreacyjna ok. 30 km/godz. Ale większość uczestników, my także, jechała spokojnie – poniżej 25 :) Po drodze był czas na zdjęcia i spotkania ze znajomymi. Przed dwunastą byliśmy na mecie i do pierwszej był czas na bufet i rozmowy ze znajomymi. Po godz. 13-tej rozpoczęło się uroczyste dekorowanie pucharami rodzin (były od 4 do 6 osób) i klubów (od kilku do kilkunastu osób) oraz najstarszych i najmłodszych maratończyków (112). Na końcu każdy dostał pamiątkowy medal. W sumie startowało ok. 200 rowerzystów, głównie z Opolszczyzny i Czech – okolice Zlatych Hor i Jesenika (ok. 30 osób). Po maratonie z kolegą Andrzejem pojechaliśmy do Zlatych Hor na obiad, a następnie widokową trasą przez Petrovy Boud (ok. 700 m) i Jindrzichov do Prudnika. Bardzo przyjemny i rekreacyjny dzień na rowerze :)