2019-12-14 Urodziny Tadzia

Nasza sobotnia wycieczka nie była rowerowa, ale równie udana i wesoła jak zawsze, a może nawet bardziej. Przybyliśmy tam różnymi środkami lokomocji, a niektórzy nawet i pieszo, na zaproszenie Pana Tadeusza – dostojnego jubilata, który w restauracji postanowił uczcić swoje 80-te urodziny. Zebrała nas sie całkiem spora grupa rajdersów/17 osob/- zajęliśmy pół sali przy stołach, a parkiet to później opanowaliśmy w dość znacznym stopniu.

Przygotowaliśmy ogromną torbę z prezentami, a że jest okres  świąteczno- mikołajowy, to nasz kaowiec – Sławomir przebrał się w strój Mikołaja i przy naszej pomocy i aplauzie – wręczył ją jubilatowi. A czego tam nie byłoooo- ogromne tablo z najciekawszymi zdjęciami z Panem Tadeuszem w roli głównej, rowerek- z zegarkiem i zdjęciem, album z setką zdjęć z naszych współnych wypraw, grzaniec w ciepłym ubranku na zimowe wieczory. Nie mogło zabraknąć też "kwiatka dla Tadka"- czyli "Pana Tadeusza" w płynnej postaci, na specjalnie zmontowanym przez Sławka stojaczku z czarodziejskiego sznurka. Na barze stały czarnobiałe zdjęcia Tadeusza z wczesnej młodości, a ja nie mogłam się nadziwić jak mogłam przegapić takiego przystojniaka, mieszkając 10 lat na tej samej ulicy o 3 domy dalej.  Na początku imprezki było kilka słów "OO  i ku czci" solenizanta. Najpierw trochę opowiadał jego syn Jarosław i inni członkowie rodziny, a potem włączyli się Sławomir i Jacek, przypominając jego wyczyny sportowe w naszym klubie i o tym jak się poznaliśmy. Następnie poproszono wszystkich na środek sali do wspólnego odśpiewania tradycyjnych 100-lat po raz drugi i pamiątkowego zdjęcia.  Po części oficjalnej podano obiado-kolację na "full wypasie", tak że wyszystkiego spróbować było nie sposób. Po posiłku przyszła pora na tańce i tu nasi panowie ogromnie nas zaskoczyli, na codzień znamy raczej swoje rowerowe możliwości, a tu lwem parkietu okazał się Grzesiu R. ,  Euzebio i Czesiek P. też nieźle wywijali, a nawet Kazimierz ruszył w tany, przez koleżanki porywany. Ale Pana Tadeusza w tańcach nikt nie pobije- z równym zapałem obtańcowywał sarsze i młodsze roczniki i do końca imprezy trzymał fason i formę. Zmęczeni tańcami usiedliśmy do stołu bo wjechało ciasto i trzy torty- solenizant przy pomocy kelnerek sprawnie dzielił i częstował słodkościami, a my po raz kolejny odśpiewaliśmy 100- lat. Potem znów ruszyliśmy do tańca solo, w parach, w kółeczku i wężykach integorowaliśmy nawzajem w różnych konfiguracjach. W kolejnej przerwie między tańcami podano sałatki, śledziki, wędliny, zimne nóżki, jajeczka i takie różne tam przysmaki, że grzechem by było nie spróbować, choć z miejscem w żołądku juz ciężko było.  Aby wytrzepać z siebie nadmiar kalorii, znów trochę potańczyliśmy. W międzyczasie inni oglądali tablo i album ze zdjęciami i nie wiadomie kiedy wybiła 22 -ga i co niektórzy zaczęli się zbierać do wyjścia. Pan Tadeusz poprosił byśmy jeszcze zostali bo przygotował dla wszystkich jeszcze jedną niespodziankę- mini loterię prezentową. Każdy biesiadnik otrzymał od małą niespodziankę: książkę, bombonierkę, czapeczkę, dentkę, kawę itp. A najciekawszy prezent dostał Sławek – własnoręcznie wystrugane przez Tadzia klocki drewniane do joggi. Tym miłym akcentem dla większości rajdersów zakończyła  się "Herbatka u Tadka". Co wytrwalsi balowali jeszcze do północy, konsumując jeszcze przed wyjściem barszczyk z krokietem i nie wychodzili z sali ostatni- imprezka trwała nadal, a każdy znas z zazdrością patrzył na Pana Tadeusza życząc sobie w przyszłości takiej kondycji, życzliwości do  i od świata, ludzi jak On.

Nasza sobotnia wycieczka nie była rowerowa, ale równie udana i wesoła jak zawsze, a może nawet bardziej. Przybyliśmy tam różnymi środkami lokomocji, a niektórzy nawet i pieszo, na zaproszenie Pana Tadeusza – dostojnego jubilata, który w restauracji postanowił uczcić swoje 80-te urodziny. Zebrała nas sie całkiem spora grupa rajdersów/17 osob/- zajęliśmy pół sali przy stołach, a parkiet to później opanowaliśmy w dość znacznym stopniu. Przygotowaliśmy ogromną torbę z prezentami, a że jest okres  świąteczno- mikołajowy, to nasz kaowiec – Sławomir przebrał się w strój Mikołaja i przy naszej pomocy i aplauzie – wręczył ją jubilatowi. A czego tam nie byłoooo- ogromne tablo z najciekawszymi zdjęciami z Panem Tadeuszem w roli głównej, rowerek- z zegarkiem i zdjęciem, album z setką zdjęć z naszych współnych wypraw, grzaniec w ciepłym ubranku na zimowe wieczory. Nie mogło zabraknąć też "kwiatka dla Tadka"- czyli "Pana Tadeusza" w płynnej postaci, na specjalnie zmontowanym przez Sławka stojaczku z czarodziejskiego sznurka. Na barze stały czarnobiałe zdjęcia Tadeusza z wczesnej młodości, a ja nie mogłam się nadziwić jak mogłam przegapić takiego przystojniaka, mieszkając 10 lat na tej samej ulicy o 3 domy dalej.  Na początku imprezki było kilka słów "OO  i ku czci" solenizanta. Najpierw trochę opowiadał jego syn Jarosław i inni członkowie rodziny, a potem włączyli się Sławomir i Jacek, przypominając jego wyczyny sportowe w naszym klubie i o tym jak się poznaliśmy. Następnie poproszono wszystkich na środek sali do wspólnego odśpiewania tradycyjnych 100-lat po raz drugi i pamiątkowego zdjęcia.  Po części oficjalnej podano obiado-kolację na "full wypasie", tak że wyszystkiego spróbować było nie sposób. Po posiłku przyszła pora na tańce i tu nasi panowie ogromnie nas zaskoczyli, na codzień znamy raczej swoje rowerowe możliwości, a tu lwem parkietu okazał się Grzesiu R. ,  Euzebio i Czesiek P. też nieźle wywijali, a nawet Kazimierz ruszył w tany, przez koleżanki porywany. Ale Pana Tadeusza w tańcach nikt nie pobije- z równym zapałem obtańcowywał sarsze i młodsze roczniki i do końca imprezy trzymał fason i formę. Zmęczeni tańcami usiedliśmy do stołu bo wjechało ciasto i trzy torty- solenizant przy pomocy kelnerek sprawnie dzielił i częstował słodkościami, a my po raz kolejny odśpiewaliśmy 100- lat. Potem znów ruszyliśmy do tańca solo, w parach, w kółeczku i wężykach integorowaliśmy nawzajem w różnych konfiguracjach. W kolejnej przerwie między tańcami podano sałatki, śledziki, wędliny, zimne nóżki, jajeczka i takie różne tam przysmaki, że grzechem by było nie spróbować, choć z miejscem w żołądku juz ciężko było.  Aby wytrzepać z siebie nadmiar kalorii, znów trochę potańczyliśmy. W międzyczasie inni oglądali tablo i album ze zdjęciami i nie wiadomie kiedy wybiła 22 -ga i co niektórzy zaczęli się zbierać do wyjścia. Pan Tadeusz poprosił byśmy jeszcze zostali bo przygotował dla wszystkich jeszcze jedną niespodziankę- mini loterię prezentową. Każdy biesiadnik otrzymał od małą niespodziankę: książkę, bombonierkę, czapeczkę, dentkę, kawę itp. A najciekawszy prezent dostał Sławek – własnoręcznie wystrugane przez Tadzia klocki drewniane do joggi. Tym miłym akcentem dla większości rajdersów zakończyła  się "Herbatka u Tadka". Co wytrwalsi balowali jeszcze do północy, konsumując jeszcze przed wyjściem barszczyk z krokietem i nie wychodzili z sali ostatni- imprezka trwała nadal, a każdy znas z zazdrością patrzył na Pana Tadeusza życząc sobie w przyszłości takiej kondycji, życzliwości do  i od świata, ludzi jak On.


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Odwiedzający

Odwiedza nas 627 gości oraz 0 użytkowników.

Początek strony

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie