Inauguracja sezonu i spóźnione “Kaziuki”

Tegoroczna wiosna zaskoczyła nas wszystkich wybuchem pandemii koronawirusa :( dlatego mieliśmy długą przerwę w naszych wspólnych rowerowych wycieczkach, a co za tym idzie – pisemnych relacjach. Zaległości nazbierało się znacznie więcej – opóźniło się też nasze tradycyjne wiosenne ognisko na rozpoczęcie sezonu, ponieważ obowiązywał zakaz zgromadzeń.

Gdy poluzowano rządowe ograniczenia nasz prezes Kazimierz postanowił nadrobić jeszcze jedną zaległość towarzyską i zaprosił klubowiczów na swoją przekładaną od marca 50-tkę. Wiedząc, że preferujemy spotkania na świeżym powietrzu, zorganizował ognisko w naszym ulubionym miejscu, czyli na tamie między Biadaczem, a Kolanowicami :) Spotkaliśmy się, jak zawsze, na placu Mickiewicza, a że chętnych na takie imprezy jest zawsze sporo, to musieliśmy się podzielić na dwie grupy, by nie wprowadzać zbyt wielkiego zamieszania w ruchu drogowym. Pierwszą poprowadził Sławomir, a drugą Kazimierz. Pojechaliśmy przez Kępę do Luboszyc zobaczyć, co się zmieniło w okolicach wodnej elektrowni, a po krótkim postoju Sławek poprowadził polnymi drogami większość grupy na pole biwakowe, a ja asfaltami pilotowałam “poziomki” na miejsce zlotu. Na miejscu wszyscy ochoczo zabrali się do zbierania chrustu i rozpalania ogniska. Kazimierz bardzo się postarał i przygotował imprezę “na bogato” – były kiełbaski, kaszanka, karkówka, szaszłyki, ogórki, grzybki, itp. a pozostali uczestnicy też dorzucili, co nieco od siebie :) Prezes pełnił honory “Pana domu” piekąc z pełnym poświęceniem na patyku i na ruszcie, przywiezione z domu specjały. Sławek swoim zwyczajem zabawiał wszystkich kawałami, a co bardziej aktywni uganiali się za latającym talerzem. W końcu nadszedł moment by odśpiewać 100- lat, złożyć życzenia i wręczyć symboliczny prezent – a cóż by to mogło być dla prezesa klubu rowerowego – jak nie rowerek ze zdjęciem i czasomierzem :) Gdy się już wszyscy najedli, naganiali i dotarła spóźniona Marzena ruszyliśmy w dalszą trasę, bo szkoda było zakończyć tak pięknie zaczęty dzień. Poprowadziłam ich nową trasą odkrytą w czasach pandemii – przez kolanowicki las i pola prosto na Węgry. Ale niestety jak grupa jest duża to i prawdopodobieństwo pogubienia ludzi po drodze znacznie wzrasta :( ale w dobie telefonii komórkowej nie jest to duży problem. Odnaleźliśmy nasze “zguby” po drodze – czekali przy kolejnej elektrowni między Osowcem a Węgrami, a Januszka to zgarnęliśmy z dworca w Osowcu, by czasem nie zechciał wracać pociągiem. Gdy już wszystkich pozbieraliśmy się, pojechaliśmy nad Srebrne Jeziorko i tu co niektórzy zamoczyli nóżki, a Jacuś i Sergiej dostali pozwolenie i czas na całościowe zanurzenie :) Ci, co nie chcieli czekać, bo im się spieszyło, pojechali do domu. Większość, pod wodzą Sławomira, pojechała okrążyć Duże Jezioro, a ja poprowadziłam Kazimierza i Januszka sobie tylko znanymi leśnymi skrótami do Opola. Tak więc kolejny sezon rowerowy został oficjalnie otwarty, a 50-tka Prezesa – choć spóźniona – to należycie uczczona :) Tekst TEwa, zdjęcia Grzesiek, Jacek, Siergiej i Marek. p.s. Kazik tak się postarał, a my „puściliśmy go z torbami” :( Na drugi raz ktoś inny weźmie te torby ze śmieciami.

 

Ostatnio zmieniany poniedziałek, 13 lipiec 2020 20:32


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Odwiedzający

Odwiedza nas 900 gości oraz 0 użytkowników.

Początek strony

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie