Piękny, słoneczny poranek zgromadził ponad stu uczestników – dorośli, młodzież i sporo małych dzieci na rowerkach i w fotelikach. Można było się zapisać na starcie. Każdy dostał mapkę trasy porządnie wydrukowaną. Na powitanie zabrali głos Burmistrz i Starosta Prudnicki. Dokonali otwarcia Rajdu i „częściowego” odsłonięcia pomnika Stanisława Szozdy. Uroczystość oficjalnego odsłonięcia będzie 19 września z okazji wyścigu kolarskiego. Trasę krótko przedstawił kol. Andrzej z PTTK-u i ruszyliśmy w stronę Dębowca. Przejazdy na skrzyżowaniach zabezpieczała policja i straż. Cały czas była też karetka pogotowia. Na skraju lasu krótki postój i prelekcja przy „3 dębach” i dalej pod górkę, po kamienistej drodze w stronę Dębowca. Przy wiacie, na skrzyżowaniu szlaków, był postój. Każdy dostał wodę mineralną i wafelek. Stamtąd ruszyliśmy przez las w stronę Trzebiny. Kolejny postój był przy ruinie zamku. Kto chciał oglądał ruinę lub spichlerz, w którym jest izba regionalna i trochę „rupieci” z poprzednich wieków. Dalej z Trzebiny w stronę „klasztorku” (czyli Prudnik-Las) polnymi drogami. Zaczęło trochę kropić i tak już było do mety w Prudniku na boisku LZS-u. Kuchnia serwowała grochówkę z chlebem, kawę, herbatę i ciastka. Każdy dostał imienny dyplom uczestnictwa a Starosta osobiście wręczał każdemu pamiątkowy medal. Padało do 15-tej więc większość uczestników rozjechała się do domów. Zostało najwytrwalszych ok. 30 osób, którzy startowali w konkursach sprawnościowych, a było ich kilka. Nagrody i puchary wręczał Starosta – już przy pięknym słoneczku, po deszczu. Bardzo udana kolejna prudnicka impreza. Starostwo nie żałowało grosza, bo wszystko było za darmo i na wysokim poziomie – materiały, obsługa rajdu, atrakcje, wyżywienie itd. Oprócz dyplomu i medalu każdy dostał torbę z upominkami – kilka map, lampki rowerowe, opaska odblaskowa i bidon aluminiowy. Jak komu było mało, to były stoiska z materiałami krajoznawczymi powiatu prudnickiego i Jeseników. Tylko pogoda nie całkiem dopisała i większość uczestników nie skorzystała z konkursów na mecie.