2022–01–29 Ognisko kolędowe przy Jeżowym Stawie

Tym razem w sobotę, na zaproszenie Heńka z Tułowic i jego Towarzystwa Przyrodniczo – Historycznego wybraliśmy się pod naszą ulubioną wiatę w Borach Niemodlińskich.

Niestety prognozy pogody nie były optymistyczne, więc nie było wielu chętnych do jazdy rowerem, z Rajdersów tylko Marek wybrał techniki łączone – trochę autobusem, a trochę rowerem. Nasza czwórka – Ela, Ewa, Jacek i Sławek – woleliśmy nie ryzykować konfrontacji z zapowiadanym szalejącym wiatrem i pojechaliśmy wygodnie Sławkowym autkiem. I nie tylko my, bo tym razem pod wiatą było niewielu miłośników dwóch kółek, znacząca większość wybrała cztery. Impreza zaczynała się o 14-tej i po przyjeździe na miejsce zobaczyliśmy, że kolędników sporo się już zebrało wokół suto zastawionych stołów i buzującego ognia na palenisku. Jak policzyłam, to w sumie przewinęło się ponad 40 osób w trakcie trwania zimowego kolędowania. Każdy był tak długo ile chciał, jedni przyjeżdżali inni odjeżdżali w zależności od tego czym i kiedy przyjechali. Pogoda była dużo lepsza niż zapowiadano, przez chwilę nawet posypało śniegiem, pokropiło deszczem, ale nam to pod dachem wcale nie przeszkadzało, a śniegowa sceneria tylko dodała niepowtarzalnego uroku imprezie. Heniek, wraz ze swoim „sztabem” jak zwykle stanął na wysokości zadania i pyszności nam nie brakowało, aż trudno było wybierać, ponieważ żołądek jeden tylko mamy. A tu kiełbaski, krupnioki, ogórki, makowiec, jabłecznik, babki, ktoś dowiózł jeszcze karpatkę i faworki, napoje mniej i bardziej schłodzone. Kto wszystkiego chciałby spróbować – to chyba nie dałby rady. Gdy wszyscy już nasycili oczy i żołądki, przyszła pora na nasze dusze – Heniek rozdał śpiewniki i nastroił gitarę, wtórowała mu koleżanka na ukulele, a inni na instrumentach perkusyjnych typu tamburyno, trójkąty, grzechotki różnej maści i wielkości. Zaczęło się zbiorowe kolędowanie, a że dużo nas było to i echo po lesie się niosło. Muzyka jak powiadają łagodzi obyczaje i splendoru każdej imprezie nadaje, szczególnie w tak pięknych okolicznościach przyrody, tak i nam spotkać się miło było i żal rozstawać na końcu zrobiło. Ale każda nawet największa przyjemność ma swój koniec, więc przyszło nam pożegnać to miłe towarzystwo i wrócić w domowe pielesze – Marek rowerkiem, a my panem samochodzikiem...


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Odwiedzający

Odwiedza nas 1111 gości oraz 0 użytkowników.

Początek strony

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie