Wstałem skoro świt i wygodnym pociągiem dojechałem do Oławy skąd do Laskowic, przez Jelcz, jest tylko 15 km. Miałem jeszcze czas, aby po drodze zobaczyć w Jelczu ruinę zamku średniowiecznego z XIV w. nad Odrą (www.zamki.pl/?idzamku=jelcz) - niestety tylko z daleka, bo zamek jest na wzgórku a obok podmokły teren, a także pałac - ale zza płotu, bo teren jest prywatny i niedostępny. Stamtąd już kilka km do Laskowic. Jeszcze rzut oka na ciekawy kościół, ale niestety zawsze zamknięty i pod pałac w którym jest Urząd Miasta i Gminy (www.zamki.pl/?idzamku=laskowice). Była już spora grupa i w sumie na starcie nazbierało się ponad 60 osób z Jelcza i okolic, Oławy i okolic Wrocławia, a na trasie dołączyli jeszcze z Grędziny i Brzegu tak, że w sumie było ponad sto osób - dzieci, młodzież, średniacy, rodziny z dziećmi i kilku seniorów. Drogami polnymi i leśnymi, wśród zapachów kwitnących krzewów, śpiewu ptaków i kumkania żab, dojechaliśmy do wsi Dębina, gdzie rośnie dąb Słowianin - ogromny i zdrowy. Pamiątkowe zdjęcia i dalej przez pola i lasy w kierunku Bierutowa. Tempo jazdy ok. 10 km/godz. Kilka postojów na zebranie grupy i tak powoli dojechaliśmy do celu - ogromnego krzyża pokutnego za wsią Kijowice (ok. 1,5 km od Bierutowa). W tym i pozostałych miejscach krótka prelekcja historyczna, a krzyż jest z połowy XIV w. i ma prawie 2,4 metra wysokości. Nad ziemię wystaje 2 metry. Zbrodniarz był chyba bogaty, bo zlecił jego wykonanie jakiemuś kamieniarzowi o czyś świadczą kształt, wielkość i napisy. Od krzyża z powrotem do Grędziny ale już trochę inną drogą - cały czas lasami i polami. Krótki postój znowu we wsi Paczków przy zrujnowanym dworku i młynie, który jest czynny i produkuje prąd elektryczny, a po drodze przy pamiątkowym kamieniu. W Grędzinie, przy kaplicy przerobionej ze stodoły, przywitał na Wójt Gminy, opowiedział o wsi i gminie i pojechaliśmy najpierw pod starą szkołę, a następnie pod remizę OSP i boisko, gdzie był piknik i zakończenie rajdu. Czekało już na nas ognisko, kiełbaski, pieczywo, słodkie wafelki, kawa i herbata, a wszystko przygotowało Koło Gospodyń Wiejskich a fundowała Gmina. Organizatorzy zrobili jeszcze loterię różnych gadżetów rowerowych, książek i pamiątek. Po 14-tej pierwsi uczestnicy, najedzeni i wypoczęci, zaczęli wyjeżdżać do domu. Niektórzy wracali lasami, a niektórzy i ja asfaltem, bo już ścieżek leśnych i polnych miałem dosyć. Do Laskowic było ok. 10 km lekko z wiatrem. Stamtąd do Jelcza. Objechałem ogromny teren dawnych zakładów samochodowych i oglądałem stare i nowe hale i biurowce. Teraz tam jest kilkanaście mniejszych firm z różnej branży. Z Jelcza do Oławy. Po drodze aleja dębowa i dwa największe dęby - pomniki przyrody, trochę „chudsze” niż Słowianin ale chyba równie stare. W Oławie miałem jeszcze czas pooglądać zabytkowy most, Rynek, kościół, pałac i wieżę ciśnień, wypić piwo na Rynku i do pociągu. Rajd był darmowy i bardzo dobrze zorganizowany. Trasa ok. 40 km rekreacyjna i terenowa - polecam rower na grubych oponach i z amortyzacją (chociaż był też jeden pan na kolarce i dał radę). Pilotowanie grupy, obsługa przewodnicka i materiały krajoznawcze w Internecie bardzo dobre o czym świadczy duża frekwencja. Organizator i teren godny polecenia - „jak jechać, to tylko do” … Laskowic, Jelcza i Grędziny.