Wycieczki 2018

Wycieczki 2018 (34)

w tym roku i chociaż było pochmurno, dżdżyście na zbiórkę przyturlało się kilkoro rajdersów znudzonych świątecznym lenistwem. Postanowiliśmy pojechać do Szczedrzyka na "Farmę Mikołajów", ale gdy dojechaliśmy do ul. Głogowskiej dość mocno się rozpadało i nasza grupa rozjechała się w kilku kierunkach. Sławek zawrócił do domu, Janusz pojechał przed siebie, a JureczeK zaprosił resztę na ping ponga.

Kolejna pochmurna i mglista niedziela listopada, ale rajdersom to wcale nie przeszkadzało, bo na zbiórce stawiło się 10 osób, co prawda niektórzy od razu zapowiadali, że daleko nie pojadą.  Plan był taki by zobaczyć odbudowany zamek w Dobrej. Po ustaleniu trasy ruszyliśmy ul. Katowicką w stronę wyspy "Bolko", bo Jacuś zapewniał nas, że po drugiej stronie Odry nie ma mgły.

Ten tradycyjny rajd organizujemy już od 10 lat, ale tym razem rocznica była wyjątkowa – bo 100-tna i zjechało się sporo osób. Takiej frekwencji dawno już nie notowaliśmy, a było prawie 60 osób (jak policzył nasz klubowy statystyk Grzesiek), w tym rodzice z dziećmi (3 rodziny i 12 dzieci), harcerze (10) i sporo osób spoza naszego klubu, co nas bardzo cieszy, że przyłączyli się do nas. Najdalej miał Andrzej z Tułowic (27km), Herbert z Grotowic (6) i Czesiek z Chrząstowic (8). Wszyscy byli oflagowani, a jeśli ktoś o tym zapomniał – z pomocą spieszył mu Sławek, który zakupił sporo różnych narodowych gadżetów do ozdoby naszych rowerków.

Niedzielny poranek był mglisty, zimny i na zbiórce spotkało się nas niewielu, a pojechało jeszcze mniej, bo tylko 4-ka. Nie było wiadomo czy się rozpada czy nie, gdzie jechać by w razie czego szybko wrócić i nie zmoknąć. Sławek chciał zobaczyć jak idą prace przy nowym kawałku ścieżki rowerowej koło Lelka na Sławicach, to pojechaliśmy tam razem z nim. Po drodze trafiliśmy na trzy porzucone miejskie rowery i Sławek po raz kolejny zadzwonił tam gdzie trzeba, bo to ostatnimi czasy ulubione jego zajęcie.

Pogodynka ogłosiła ostatnie słoneczne dni, więc ustaliliśmy, że trzeba zobaczyć jak wygląda jesień w okolicach Annabergu. Chętnych na wycieczkę zebrała się 8-ka. Pojechaliśmy przez Królewską Wieś, Grudzice, Malinę do lasu trochę okrężną drogą przez ul. Adama, by ominąć rozkopany przejazd kolejowy. Prowadził Bercik i wypuścił nas na kamienną drogę, a sam nagle zniknął, a za nim Sławek. Spotkaliśmy się pod Denkmalem, jak się okazało wybrali lepszą drogę, choć trochę dłuższą, a potem wpierali nam, że my wolimy jeździć po kamieniach.

W piątek lato , w sobotę powitanie jesieni, w niedzielę pierwsza jesienna wycieczka a już we wtorek poczuliśmy zimę w górach. Na pomysł wyprawy wpadł Wojtek, który już dawno chciał poznać trasy , które przemierzaliśmy w zimie na biegówkach, na rowerach. Auto Sławka okazało się bardzo pojemne i ruszyliśmy w czwórkę :ja, Ala , Sławek i Wojtek.

Lato skończyło się tak nagle jak się zaczęło i trudno przestawić się na te jesienne chłody, nie wiadomo też jak się na wycieczkę ubrać. Zmarzluchy takie jak ja to już prawie na zimowo, a Jacuś i Pan Tadeusz błyskają jeszcze gołymi łydkami. Mimo zimna, słońce od samego rana zachęcało do pedałowania i na zbiórce stawiło się 11 osób. Zdecydowaliśmy, że jedziemy zobaczyć dynie - giganty do Krapkowic, gdzie już po raz kolejny odbywa się święto tego smacznego warzywka. Ale, nie chcieliśmy być tam za wcześnie to pojechaliśmy tak trochę na około - z wyspy Bolko przez Chmielowice, Domecko na nowokuźnicki staw.

Lato odeszło tak nagle jak przyszło, bez wcześniejszego ostrzeżenia, zabierając po drodze tak przez wszystkich lubi ciepełko. Tak na marginesie to zmiany klimatyczne w ostatnim czasie są u nas dość znaczne. W miejsce 4 pór roku pojawiły się dwie- sucha i deszczowa i nie wiem czy to źle czy dobrze, ale chyba trzeba się po prostu przyzwyczaić. A że naszą narodową tradycją jest narzekanie to najpierw marudzimy, że jest za gorąco i deszcz nie pada …. a jak zacznie to też nam się nie podoba boooo za zimno i nie wiadomo jak się ubrać. Tak też i było w ten pierwszy jesienny niedzielny pochmurny poranek.

Lato ... z ptakami odchodzi ... jak kiedyś śpiewał ktoś, więc trzeba cieszyć się każdą chwilą ciepełka, a na koniec należycie je pożegnać. My Rajdersi mamy już swoje kilkuletnie tradycje związane z tym faktem - czyli ognisko na kamionce "Bolko" i kąpiel dla odważniejszych i bardziej zahartowanych. W tym roku do wody weszli Sławek i Jacek, na kajaku dzielnie sekundował im Jorguś, a potem na pokład zabrał jeszcze Teresę.

Po raz kolejny nasz klub zorganizował ten rajd w ramach obchodów Dni Zrównoważonego Transportu. Spotkaliśmy się jak zwykle w niedzielę o 9-tej na pl. Mickiewicza. Było nas całkiem sporo bo, aż 23 osoby (a może kilka więcej bo ciągle dojeżdżali i odjeżdżali) - w tym kilka osób spoza naszego klubu, co nas bardzo ucieszyło. Na powitanie Sławek obdzielał wszystkich odblaskami, "siodełkowymi czapeczkami", ekologicznymi torbami, plakietkami itp. gadżetami od sponsora – UM Opole. Rajd miał być na luzie więc powolutku poturlaliśmy się nadodrzańską ścieżką rowerową w stronę Groszowic.


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/category.php on line 242
Strona 1 z 3

Odwiedzający

Odwiedza nas 549 gości oraz 0 użytkowników.

Początek strony

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie