E.T.

E.T.

Dzisiaj nie obyło się bez małego zgrzytu na samym starcie naszej niedzielnej wycieczki. Tydzień temu zaproszono nasz klub na rajd marszałkowski z okazji Święta Województwa, ale jak się okazało nie wszystkich i nie do końca.

W tym roku wyjątkowo długo mieliśmy problem ze zorganizowaniem Walnego Zebrania naszego stowarzyszenia. Najpierw przeszkodą była pandemia i zakaz zgromadzeń, a potem deszczowa pogoda, ponieważ chcieliśmy zorganizować tą imprezę na świeżym powietrzu i połączyć z ogniskiem na powitanie wiosny.

Prawdopodobnie wielu z nas, członków Klubu, myślało dziś przed 10.00: jechać?, nie jechać?, mżawka, drobny deszcz... co tu robić? ? Znam te dylematy od 16 lat (to tyle, ile pedałuję z Rajderem).

Po kilku zimnych dniach w niedzielę było chwilowe ocieplenie, ale niestety zapowiadano silne wiatry, więc długo zastanawialiśmy się, w która stronę pojechać. Zwyciężyli zwolennicy wyprawy na górę św. Anny, gdyż uznali, że trzeba przed wiatrem chować się po lasach.

Dziś słońce rano zaświeciło i więcej przejedzonych rajdersów z domu wygoniło. Jacuś o dziwo pierwszy raz w swojej klubowej karierze przyjechał punktualnie, ale to tylko dlatego, że postanowił dopełnić polskiej śmigusowo-dyngusowej tradycji. Wyjął ze swoich przepastnych sakw zatankowany wodą całkiem spory karabinek i ganiał nas wszystkich jak dziecko.

Mimo świąt i niezbyt przychylnej pogody zebrała się grupka rajdersów nieliczna, a śliczna – przejedzonych świątecznym śniadaniem i gotowych do jazdy. Zdecydowaliśmy jechać wkoło Turawy, więc ruszyliśmy ul. Ozimską w górę skręcając koło działek w stronę lasu, bo trochę wiało.

Zrobiło się trochę cieplej to i chętnych do jazdy coraz więcej, mimo zmiany czasu, która nas nieco skołowała. Wiatr był zachodni to i w tą stronę postanowiliśmy jechać, aby łatwiej było wracać. Najpierw Sławomir oprowadził nas po swojej okolicy prezentując lokalne ciekawostki. Pierwszą był zielony samochodzik z szybą wyklejoną mandatami parkingowymi, potem miejsce niedawnego pożaru, aż w końcu pojechaliśmy przez Wyspę Bolko, Chmielowice, Komprachcice na parking leśny koło Szydłowa.

Wycieczka była dziś krótka, toteż relacja takoważ ? Dzień trochę ponury z prognozą na śnieg, deszcz i nie wiadomo, co jeszcze. Ale kwiat Klubu zawsze gotów ? Choćby poodwiedzać stare kąty niedaleko od miasta.

Zgodnie z przysłowiem – “w marcu jak w garncu” – ta niedziela bardzo różniła się od poprzednich. Ochłodziło się znacznie, a na dodatek mocno wiało, toteż na zbiórkę znacznie mniej rajdersów przygnało. Na zbiórce Grzesiu R. nie zapomniał o dzieńkobietowym święcie i częstował panie – cukierkami o wdzięcznym imieniu „Grześ”, potem zrobił nam grupowe zdjęcie i wyprawił w trasę.

Kolejna ciepła niedziela w lutym, tyle, że trochę wietrzna, co wcale nie przeszkadza kolejnym rajdersom wychylać się ze swoich zimowych legowisk. Frekwencja była całkiem niezła, choć jak zwykle Grzesiu nas tylko obfotografował i wyprawił w drogę, a „Wojtki” odprowadziły do rogatek miasta. Postanowiliśmy, że jedziemy pod wiatr by z nim wracać i wypadło w kierunku zachodnim. Kazimierz poprowadził nas ul. Budowlanych na Zakrzów, a tam Sławomir na ul. Korneckiego wypatrzył ciekawe malowidło naścienne, które nie do końca rozszyfrowaliśmy.


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/user.php on line 247
Strona 4 z 20

Odwiedzający

Odwiedza nas 566 gości oraz 0 użytkowników.

Początek strony

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie