Sławek napisał w e-meilu a ja sobie pozwoliłem to skopiować.
Padła dzisiaj propozycja, aby w następną niedzielę (06,12 czyli
Mikołaj)założyć czerwone czapki i pojechać do Domu Dziecka w Tarnowie
Opolskim.
Mi i tak wszystko jedno, bo będę miał obowiązkowy "dyżur", i nie będę
mógł jechać. Ale zabiorę pierwszy głos, i prowokuję do dyskusji.
Wprowadzenie - ostatnie popisy agenta CBA który rozkochiwał w sobie
kobiety i wykorzystywał do zdobywania informacji pokazują, że sfera
ludzkich uczuć jest zbyt delikatna by z nimi igrać.
Kobiety które zostały "naciągnięte" przez oszustów matrymonialnych
wypowiadają się, że nie żal im straconych pieniędzy ale tego, że ktoś
perfidnie wzbudził w nich nadzieję, wykorzystał ich ukryte pragnienia.
(Mężczyzna też może zostać zraniony, ale nam nie wypada okazywać
słabości- co najwyżej "zalać się w trupa". Lub jak śpiewa Kazik
Staszewski "Ziutek nie płakał, twardy jest, godzinę ze wściekłości wył
jak pies"
Niemożliwe do spełnienia nadzieje wzbudza się perfidnie, z
premedytajcom (np obiecując pracę człowiekowi spragnionemu życiowej
stabilizacji) lub przez brak przewidywania.
Ludzka potrzeba miłości, akceptacji jest notorycznie wykorzystywana
przez związki religijne zwane popularnie "sektami"
Działalność taka zaliczana jest do "psychomanipulacji"
Przez krótki czas pracowałem w domu dziecka jako "techniczny"
Dzieciaki te są straszliwie spragnione miłości, jednak czy możemy im ją
dać przez taką "mikołajkową" wizytę?
Jeżeli chcemy coś zrobić dla poprawienia sobie humoru to polecam
honorowe oddanie krwi. Będziemy mieli satysfakcję, i nikomu nie zrobimy
krzywdy.
Zresztą robimy wiele dobrego dla współobywateli propagując zdrowy styl
życia, turystykę rowerową
Temat domów dziecka jest tak chwytliwy,że za przeproszeniem "do
zrzygania" jest wykorzystywany przez budujące iluzję telewizyjne seriale.
Jeżeli pragniemy zrobić coś dla dzieci z domu dziecka to możemy nawiązać
kontakt z placówką na Pasiece i zabierać jedno czy dwoje dzieci na
niedzielne wycieczki.
Musiałaby to być jednak działalność cykliczna- by mały człowiek wracając
zbeczany,
zryczany z wycieczki(w rozpaczy że to już koniec) wiedział że za 2
tygodnie
pojedzie znowu. Żeby dziecko miało na co czekać.
Tylko czy jako klub jesteśmy gotowi do takiej pracy.
Myślę że (przynajmniej na razie) NIE, ale wszystko przed nami.
Lepiej nie igrać z uczuciami i małych i dużych ludzi.
Czekam na głosy w dyskusji
Pozdrowionka Sławek