A teraz słowa zachęty - gdyby ktoś chciał coś opisać z rowerowych przygód a (jak mówił Shrek) "majestatu się wstyda" - to mam propozycję- niech napisze na mojego maila a ja z tekstu usunę dane ułatwiające
identyfikację,błędy ortograficzne usunę jeśli się takie trafią, jak będzie takie życzenie to koledze/koleżance płeć zmienię by nikt postronny nie rozpoznał, a jak teksty się ogółowi rajderowców spodobają
to pisarz będzie się już mógł spokojnie, w pełnej chwale ujawnić :) Np jeden z Jacków bardzo ładne zdał relacje z Bornholmu- i chwała mu za to.
A jest co opisywać - grupka szalała po terenach dawnej Rzeczpospolitej czyli po dzisiejszej Ukrainie,Młody ze Staszkiem i Czechami hasali po górkach, rodzina K. zjeździła Bieszczady, a część Rajdera
integrowała się w ostatni weekend w Łączniku. Pisać też warto choćby dlatego by podtrzymać zdolność budowania zdań- bo pomału niektórzy rodacy bez dwóch k..., paru ch... oraz przymiotników ja pie..lę nie potrafią żadnych uczuć czy myśli wyrazić :)
Strasznie mi się dzisiaj spodobał żart rysunkowy -
Ksiądz, czy nauczyciel pyta się -
- A cóż tam budujecie Macieju?
- A kibel mi rozje...o, g..o pływa po podwórku i wysrać się nie ma gdzie
- A może Macieju moglibyście to troszkę w bawełnę owinąć?
- Nic tam k..a owijał nie bede, dechami op...le i ch..!
Piszmy, czytajmy,jeźdźmy na rowerach - róbmy cokolwiek by
człowieczeństwo zachować :)
Jacek wstał w sobotę wcześnie raniutko i zaatakował Pradziada. Wielu Rajderowców było już na rowerze na Pradziadzie,ale najczęściej dojeżdżają autami albo śpią w Karlowej Studance, a Jacek wybiera wariant
ekstremalny - raz próbował z Opola (!!! to ponad 200 km tam i spowrotem. Ponad 200 kilometrów "urazmaicone" morderczymi podjazdami!) A teraz próbował z Łącznika. Jak zdawał relację "Miałem już niedaleko.Wróciłem się. Mgła przyszła taka że nie tylko Pradziada, ale nawet krawężnika przy jezdni nie widziałem."
O 7,30 12-osobowa grupka udała się w stronę Jesenika. Trochę później wyjechała mniejsza grupka, która kręciła się w okolicach Głogówka. Deszczem straszyło, ale jakoś nie było żadnego odważnego czy rozsądnego kto by powiedział "Wracajmy". Spadło parę kropel, znowu przestało - uznaliśmy że tak już będzie do wieczora- trafi się jakiś przelotny deszczyk.
Droga do Jesenika oferuje nam piękne, choć tym razem trochę zamglone widoki, kontakt z szemrzącą górską rzeką. Bardzo lubię tą drogę. Wreszcie Jesenik i pierwszy punkt "programu" - podjazd (lub podejście z rowerem - co kto woli) na Czertowe Kamene - Diabelskie Skały.
Stałem na brzegu skały, nad przepaścią a Rajderowcy mówili mi - "Ale żeś podjazd wymyślił". Były takie grupy co swojego przewodnika cipagami utłukli ale my cię puścimy wolno...:)
Ale widoki na Czarcich skałach są tak cudne, że zgodnie stwierdzono, że warto się męczyć na podjeździe,i przewodnik może mieć winę darowaną :)
Przepiękne formy skalne, na które wchodzi się po metalowych drabinkach i trzymając się łańcuchów "poręczówek" A można tą atrakcję przeoczyć - jeżeli udajemy się na Zlaty Chlum to możemy pomyśleć że Czertowe Kamene to tylko fantazyjna nazwa knajpy położonej w połowie drogi. Przy wejściu do restauracji widać małą tabliczkę "Vyhlidka" czyli punkt widokowy.
Tabliczka wskazuje nam na ścieżkę o której można pomyśleć że wiedzie do jakiejś "sławojki" położonej z tyłu knajpy.
Myślę, że wiele osób nawet się nie domyśla obok jakiego cudu natury jadło czy piło piwo :)
Podjazdy są rzeczywiście spore - przynajmniej jak dla przybyszy z płaskiego Opola. Opole od 155(linia Odry) do 180(Chabry, dawny ZWM) metrów nad poziomem morza Prudnik 260 Jesenik 430 - prawie 200 metrów różnicy między Prudnikiem i Jesenikiem Diabelskie Skały 690!
Zjeżdża się łatwo, podjeżdża się trudniej, ale niezrażeni podjechaliśmy na Jesenik Lazne do sanatoryjnego kompleksu Grafengerg.(w połowie góry mijamy miejsce straceń czarownic :(
Działający tam Vincent Preissnitz propagował zbawienny wpływ zimnej wody. Można tam zażywać między innymi leczniczego "moczenia nóg"
Boże drogi! Jaka ta woda w tym baseniku jest lodowata! Jeżeli komuś to umknęło to od nazwiska Preissnitza pochodzi polska nazwa "prysznic"
Nazwa "prysznic" pochodzi z Jesenika, które to miasto w średniowieczu należało do ... Księstwa Nyskiego!
Żądamy powrotu Jesenika do Opolszczyzny!
W czasie obiadu zaczęło padać. A niech sobie pada, wypada się to przestanie! Zanim zjemy to deszcz minie :)
Nie minął...
Czekamy, czekamy... W końcu widać, że nie ma na co czekać. Płakać nie ma co, trzeba jakoś wrócić do miejsca noclegu. Z Jesenika do Łącznika wróciliśmy w deszczu...
Przeżycie z gatunku ekstremalnych, ale za to jak wszyscy się cieszyli, jak dotarli na miejsce! Człowiek dopiero widzi, jak niewiele do szczęścia trzeba - aby na łeb nie kapało, aby głodnym nie chodzić.
Tak, tak na co dzień nie zauważamy takich drobnostek, pędząc nie przez życie nie wiadomo gdzie i po co. W Łączniku my pogrilowali, pojedli, popili, pośpiewali- i próbowali się wysuszyć.
A w niedzielę, mniejszymi lub większymi grupkami do Opola np jedna grupka w składzie Ewa,Betina,Jacek,Staszek, Janusz wracali przez Moszną, Dobrą,Rogów Opolski.
W mailu zachęcającym do udziału w Zlocie Integracyjnym w Łączniku pisałem, że kto będzie chciał może i przez Czechy wracać do Opola. No to wracałem ;) - przez Zlate Hory, Głuchołazy i Nysę - to była dla mnie też taka trochę podróż sentymentalna - w końcu w Nysie i okolicach spędziłem 5 lat swojego życia (nie, nie nie odsiadywałem wyroku z zakładzie karnym tylko nauki pobierałem w średniej szkole :)
A jakie fajne grodzisko namierzyłem z Starym Lesie - wielkie. Będę tam chciał pojechać w zimniejszej porze roku jak drzewa stracą liście- może się uda jakieś zdjęcia tego obiektu porobić.
Aha, jak w niedzielę koło 10,00 się chmury rozeszły to przez resztę dnia była cudna pogoda...
Pozdrawiam Wszystkich
Sławek