I właśnie wędkarze powinni być dla nas rowerzystów wzorem do naśladowania - tym pieronom to żadna pogoda nie przeszkadza- mróz, deszcz, słońce- wszystko jedno, zawsze ktoś z wędką siedzi na brzegu. Kładliśmy się spać - oni siedzieli nad wodą, wstawaliśmy rano - oni już tam byli.
Rano w drogę. Pogoda fajna - rowerowa. Nie za gorąco, w sam raz. O 9,00 jesteśmy na Krapkowickim Rynku gdzie już czeka reszta uczestników, policja, telewizja. Oficjalne otwarcie rajdu, pokazy onocyklistów i eskortowani przez policję ruszamy. W ten sposób przy okazji rajdu odbyła się nieoficjalna "Masa krytyczna" -60 osobowa demonstracja rowerzystów. Pokazaliśmy że jesteśmy, że chcemy poruszać się po mieście bezpiecznie. Staszek na czele niezmordowanie nadawał przez megafon- "Pozdrawiamy mieszkańców Krapkowic (potem Otmętu, Gogolina itd). Oto jedzie II Otwarty Rajd Rowerowy z Krapkowickimi Rowerkami. Kierowców prosimy o wyrozumiałość i cierpliwość".
Rajd był nie tylko "otwarty" ale i międzynarodowy - około 10% uczestników stanowili Czesi. Oprócz tego Wrocław., Żory, Jastrzębie, Zdzieszowice, Opole i oczywiście Gospodarze-Krapkowiczanie W Gogolinie ciekawostki rajdowe,
a) pomnik Karolinki co szła do Gogolina (Wiadomo że szła z Krapkowic, i przekraczała Odrę bo jak mówią słowa piosenki "ja się już nie wrócę,jestem na moście")
b)głazy narzutowe czyli po czesku "bludne bałwany" - wielkie kamienie, które najczęściej przywlekał ze sobą lodowiec. Te w Gogolinie są niezwykłe bo "narzucili" je drogowcy przy okazji budowy autostrady. I tak sobie leżą. Może przyjdzie kiedyś lodowiec i je przepchnie dalej? Może czeskie określenie "bałwany" dotyczy nie tylko głazów ale i drogowców?
Rejon Góry Świętej Anny obfituje w sady, a pobocza dróg są bardzo często obsadzane czereśniami, które były atrakcją każdego postoju. Obyło się,na szczęście bez sensacji żołądkowych. (kto chce wiedzieć o jakie
dolegliwości chodzi niech w słowach "Słynna praczka" przestawi pierwsze literki - "s" zamieni na "p" i odwrotnie :) Można tylko podejrzewać że nocleg w Leśnicy obfitował w zjawiska przyrodnicze określane mianem "erupcji gazowych" albo bulgotników waniennych lub podkołuderników jadowitych :) Ale w końcu Góra Św.Anny jest wygasłym wulkanem, więc nie takie gazy widywano albo wyczuwano dawno,dawno temu w tej okolicy. Staszek wołał wielokrotnie przez megafon "Ja nie chcę idzieć podwójnie!" No myślę sobie - jest na to prosta rada- człowieku nie pij Ale zaraz zaraz, co on tam jeszcze woła? "Ja nie chcę widzieć podwójnie żebyście jechali" (czyli jechać pojedynczo,zgodnie z przepisami uchu, nie parami. A jeżeli tak, to przepraszam :) Żyrowa - zwiedzanie zamku i oglądanie pomnika kozy. Dzielne to zwierzę w zupełności zasłużyło by je tak uhonorować Kozie mleko zawiera, wapń, witaminy, mikroelementy oraz jur, czyli dobre jest "na głowy bolanie i kuśki stojanie" Chłop po tym mleku staje się "jurny". Gdyby nie ten cudowny kozi dar, wzmacniający któregoś z naszych dziadków, pradziadków, czy dalszych przodków to wielu z nas na świecie by pewnie nie było :)
W przewodniku opisany jest punkt widokowy niedaleko Żyrowej "Zakrzowska Szpica" Autor zachwyca się "jaki piękny widok z tego miejsca się rozpościera" Tylko że ... było to pisane 20 lat temu.Od tego czasu
Zakrzowska Szpica zarosła samosiejkami (które dawniej były wyżerane właśnie przez kozy i owce) I obecnie guzik tam widać. To samo dzieje się na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Samosiejki zarastają, zasłaniają wapienne ostańce, czynią krajobraz ubogim. Więcej kóz! Trzeba nam więcej kóz! W Leśnicy wyżerka, konkursy, ognisko, śpiewy i wieczorna potańcówa, a w niedzielę śniadanie, rozdanie nagród i w drogę do domu bliższą lub dalszą trasą (według upodobania) np część Opolan z samego rana ruszyła w kierunku na Zimną Wódkę (spragnieni byli czy co? :)
I znów piękne widoki,dobre towarzystwo, przyjemność podróżowania rowerem (a nawet promem :)
Z niecierpliwością czekamy na kolejną fajną imprezę!