wyruszyła przed siebie. Wróciłem powoli do chałupy, rozmyślając nad spędzeniem rozpoczynającego się dnia. Coś zjadłem, podrapałem się w łeb i myśl - "Czemu ja nie wyciągnę roweru?"
Z powodu tych okropnych śniegów 2 miesiące nie wsiadałem na rower. W jakim on jest stanie?
Ubrałem się, wyjąłem pojazd, zadzwoniłem do Jacka i w dwójkę wyruszyliśmy śladem trójki najbardziej gorliwych rowerzystów.
Oni zdążyli już dojechać do Łubnian i wracali przez Brynicę. Spotkanie nastąpiło między Świerklami i Czarnowąsami.
Odwieźliśmy Bruna, Ewa pojechała na narty, a my zaczynamy kombinować gdzie jeszcze pojechać. Drogi główne czarne i prawie suche. Drogi boczne i leśne oblodzone i ...nieprzejezdne. Wobec tego dawaj! kółeczko w drugą stronę- do Świerkli, Brynicy, Łubnian i kierunek Opole. Po drodze spotkaliśmy jeszcze Marka. Czesiek mówił że jeździł przez cały luty - i raczej się nie przechwalał. Pomimo że pokonał największą ilość kilometrów, wykazał się też najlepszą kondycją. Przed Opolem zniknął nam z oczu :)
No i ciekawostka na koniec - przejeżdżamy koło Silesi a tam kąpią się morsy. Brniemy przez śnieg, żeby ich zobaczyć. Widziałem nie raz twardzieli w TV. Ale co telewizja to telewizja, a co na żywo to na żywo. Siedzą w przerębli, szlag ich jakoś nie trafia... Aż mi dziwnie jakoś. Jeden z morsów, zresztą rehabilitant, mówi że co prawda człowiek
szybciej się wychładza w temperaturze 4 stopni niż 9 ale "poniżej 11 stopni odczucie jest identyczne- tak jak nie ma różnicy w odczuciu między 80 i 85 stopni :)
Zacząłem się zastanawiać ile stopni miała ta lodowata woda w Jeseniku?
Kra po niej co prawda nie pływała, ale lodowata była okropnie :) Jak będę jechał do Jesenika, to wezmę termometr!
Popatrzyliśmy na siebie z Jackiem- "Wiesz, co? jakby tu była Ewa to już by w tej przerębli siedziała..."
W niedzielę ostatnia szansa wzięcia udziału w lutowej wycieczce!
Bądźcie zdrowi i przybywajcie tłumnie!
Sławek