Joanna Jabłczyńska okazała się być śliczną, zgrabną i sympatyczną. Chętnie pozowała do zdjęć i rozdawała autografy. A później (w co chyba nikt nie wierzył) szybko wskoczyła w rowerowe ciuszki, kolarskie buty z wpięciami SPD i pojechała w trasę ze wszystkimi! Pogoda ulitowała się nad uczestnikami (i organizatorami!) - w piątek lało, w sobotę lało, w niedzielę w dniu imprezy piękna pogoda, a w poniedziałek po rajdzie - znowu deszcz! Wiadra wody, jakie spadły z nieba, miały jednak wpływ na przebieg imprezy, a szczególnie jakość trasy. Z Turawa Park do Zbicka, po asfalcie, szło nieźle. W Zbicku po raz kolejny i ostatni obstawa z Klubu Rajder ostrzegła: dalsza trasa jest trudno przejezdna, występują liczne kałuże zajmujące całą lub prawie całą drogę. Z tego punktu śmiało można wrócić na piknik. Kto ostrzeżenia nie posłucha to sam sobie winien! No to ruszamy - jedni do Niwek, drudzy do Turawa Park. Przemowa odniosła chyba skutek odwrotny do zamierzonego, pobudzając polską przekorę - Co ja nie dam rady? Kałuże okazały się dodatkową atrakcją (szczególnie dla dzieci). Trasę ponad stu osobowa grupa pokonała w szybkim tempie, do czego zachęcały kibicujące nam ... komary. Jak się jedzie z prędkością 10-12 km na godzinę to ci mali krwiopijcy nie są w stanie rowerzysty dogonić. Wszystkim uczestnikom można szczerze pogratulować - kto przejechał tą trasę, na każdej innej podopolskiej też sobie da radę!
Inne atrakcje tego dnia jakie miały miejsce pod Centrum Handlowym Turawa Park:
- pokazy ratownictwa medycznego
- konkurs kto więcej przyjedzie w 5 minut na rowerze stacjonarnym
- konkurs jazdy żółwia - czyli kto najwolniej przejedzie krótki odcinek bez straty równowagi
- pokazy i jazdy na rowerach poziomych.
Dochód z imprezy został przekazany Fundacji Mam Marzenie w celu realizacji marzenia 15 letniego, chorującego Piotrka z Ozimka. Przy okazji konkursu Jabłczyńska zachęcała ze sceny - Bawcie się w wolną jazdę, ćwiczcie ją! To umiejętność szalenie przydatna, szczególnie gdy dojeżdża się do świateł czy drogi głównej. Gdy umiemy zachować równowagę, jadąc bardzo wolno, możemy spokojnie zająć się obserwacją drogi i upewnieniem się, czy przejazd jest bezpieczny.
Podsumowując. Impreza była fajna - był poczęstunek (kołocze, kiełbaski, szaszłyki, kawa, soki), zdjęcia z Joanną Jabłczyńską i jeszcze niektórzy zgarnęli nagrody w konkursach. Piknik super! Oficjalnie impreza miała charakter charytatywny - "Spełniamy marzenia" (zbiórka pieniędzy na spełnienie marzenia 15 letniego Piotrka). Trochę pieniędzy zebrano, ale było widać, że organizacja imprezy kosztowała kilka, albo kilkanaście razy więcej niż przewidywano zebrać. Udział kosztował 5 zł, za co dostawało się okolicznościową koszulkę i darmowy catering. Ten catering zauważyłem dopiero pod koniec imprezy, tak byłem zaaferowany konkursami i wożeniem ludzi na rowerze poziomym ;) No ale "kto zjada ostatki, ten piękny i gładki". Nieoficjalnie wiadomo, że uczestniczyło ok. 130 osób, co jest w Opolu bardzo dobrym wynikiem, szczególnie, że pora imprezy była "obiadowa". Wspomniana wyżej impreza ma mieć charakter cykliczny, dlatego już dziś można zaprosić wszystkich na imprezę za rok!