Ponieważ wiało trochę z południowego zachodu, więc kierunek na Rogów był optymalny. Trasa prowadziła tradycyjnie przez wyspę Bolko, Chmielowice i Nową Kuźnię. Nad stawem - rezerwatem przyrody był krótki postój. Było ciepło, więc swobodnie można było posiedzieć i porozmawiać na tematy m.in. techniczne i inne turystyczne. Niektórzy już zgłodnieli, więc otworzyli termosy z napojami i pudełka z kanapkami. Z nad stawu do Prószkowa, który przejechaliśmy bez zatrzymywania i dalej w kierunku na Zimnice. Ale jeszcze w Prószkowie Kazik "złapał gumę" w tylnim kole. Był więc krótki postój w wąskiej uliczce, która okazała się bardzo ruchliwa - co chwilę wyjeżdżał samochód, bo pora była południowa. I znowu był czas na dowcipy, opowieści, a Kazik prezentował wymianę dętki, którą przebił kawałek szkła. W ogródku, za płotem, widzieliśmy na wierzbie świeże pąki. Dalej już jazda przebiegała bezproblemowo: Zimnice, Dąbrówka Górna i Rogów. Przy zamku znowu postój i posiłek. Zjechalismy też na dół w kierunku Odry, aby zobaczyć, czy bobry odbudowały zniszczone jesienią zapory na strumyku pod zamkiem. Czasu nie marnują, zrobiły już przygotowania, było widać wiele nadgryzionych drzew. Z Rogowa wróciliśmy do Zimnic gdzie grupa podzieliła się. 3 osoby pojechały w kierunku śluzy Kąty i po przejściu przez śluzę wróciły do Opola przez Przywory. Pozostali wybrali wariant przez Prószków i wrócili taką trasą jak przyjechali. Przed Opolem grupa rozdzieliła się na mniejsze i ci, co mieli jeszcze czas i za mało kilometrów pojeźdźili jeszcze do nocy i wrócili do domu po 16-tej. W sumie było ok. 45-55 km - zależy kto skąd startował. Wycieczka była bardzo udana.