Message:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP requestMessage:Nie można pobrać zasobu. Błąd: could not send the HTTP request: Could not execute the request: Failed sending HTTP request

2016-07 Orle Gniazda Green Ways

Spis treści

2016-07-02 dzień 1 sobota

Odcinek Opole Olsztyn


Wyruszamy w 3 ja, Grażyna, Tadeusz o godzinie 9:30 spod McDonalda na Częstochowskiej. Jedziemy do Dębskiej Kuźni , potem Staniszcze ( jest gorąco , przerwa na kąpiel ☺ ), później wtrąciłem swoje 3 grosze do zaplanowanej trasy w kierunku Zawadzkiego i wymusiłem na grupie pozornie lepszą leśną drogę.

Okazała się ona drogą przez mękę i kosztowała nas dodatkowo kilkanaście km ( za karę zostałem na 2 godziny wygnany na koniec drużyny ) a z Zawadzkiego pojechaliśmy zielonym szlakiem w kierunku Konopisk, i przez Częstochowę dotarliśmy do Olsztyna. Noclegi znaleźliśmy bardzo ładne a ponieważ Olsztyn to ciekawe okolice postanowiliśmy tam nocować przez 2 noce. Wieczorem popijając piwo kibicowaliśmy oglądając mecz Euro 2016. A na dworze lało ( zdążyliśmy 5 minut przed ulewą ). To był rekordowy dzień jeśli chodzi o dystans ponad 140 km

 

 


Odcinek: Olsztyn Złoty Potok Olsztyn

Okolice Olsztyna to mnóstwo szlaków rowerowych. Ale główna atrakcja tego miasta to ruiny zamku, które oczywiście musieliśmy pozwiedzać. A później wyruszyliśmy żółtym ( z którego się wycofaliśmy ) i niebieskim szlakiem na Złoty Potok ( który okazał się trochę okrężny ale ponieważ mieliśmy dużo czasu zdążyliśmy przejechać zaplanowaną trasę ). Szlaki na trasie Orlich gniazd są bardzo różne. Z żółtego musieliśmy się wycofać, mimo braku obciążenia grzęźliśmy w piachach, natomiast czerwony Czatachowa Ostrężnik to piękny szlak asfaltem przez las tylko dla rowerzystów. W Ostrężniku zdobyliśmy ruiny zamku i ruszyliśmy malowniczą trasą do Złotego Potoku. W Złotym Potoku napiliśmy się regionalnego piwa , później ruszyliśmy dalej nad jezioro, gdzie znów mogłem popływać. Tu razem z Grażyną zjadłem pyszne pstrągi a Tadek ulubionego schabowego. A wieczorem dotarliśmy do naszej bazy w Olsztynie

 


Odcinek: Olsztyn Podlesice

Z Olsztyna wyruszyliśmy na pustynię Siedlecką gdzie mogliśmy się boso wspinać na piaszczyste góry, potem Złoty Potok, gdzie zwiedziliśmy dworek Krasickiego i pojechaliśmy do Mirowa. Tu niestety posłuchaliśmy mieszkanki i udaliśmy się na Żarki i potem Mirów. Trasa Żarki Mirów jest bardzo ładna typowo rowerowa ale kosztowało nas to ekstra 15 km w górzystym terenie. Po obejrzeniu ruin w Mirowie i nieco disneyowskich Bobolic wyruszyliśmy w kierunku Ogrodzieńca. Czerwonym głównie asfaltowym szlakiem dotarliśmy do Podlesic i tam postanowiliśmy nocować. Koło Podlesic znajduje się góra Zborów i szkoda by było ją pominąć.

 



Odcinek: Podlesice Ogrodzieniec

Dzień zaczynamy od zdobycia góry Zborów, na jednym ze zboczy obserwujemy grupę alpinistów skałkowych , jura to ich ulubione miejsce. Szlakiem docieramy na szczyt i po sesji fotograficznej ruszamy dalej w kierunku Morska. W Morsku kąpiel w basenie , kolejny zamek i dalej na Ogrodzieniec. Wpadamy na ciężki czerwony szlak i przez piachy i górki docieramy do Birowa. Birów to odtworzony drewniany gród koło Ogrodzieńca. Po zwiedzeniu grodu docieramy do zamku w Ogrodzieńcu, jednak nie udaje nam się już go zwiedzić. Ale z balkonu Tadka mamy piękny widok na burzę z piorunami ( a z zamkowego okna pewnie uśmiecha się biała dama ) Wieczorem oglądamy kolejny mecz a po meczu idę jeszcze pooglądać podświetlone ruiny.



Odcinek: Ogrodzieniec Olkusz
Rozpoczynamy od zwiedzenia zamku w Ogrodzieńcu, gdzie przez kilka godzin błąkamy się po ruinach. Obok zamku w Ogrodzieńcu znajduje się park miniatur , gdzie podziwiamy wszystkie znane zamki i pałace jury. Potem kolejne ruiny w Smoleniu i Bydlinie i zamek w Rabsztynie. Ponieważ do Rabsztyna dotarliśmy koło 18 pooglądaliśmy tylko zamek dookoła i pognaliśmy do Olkusza. Tam zjedliśmy frytki w Mac Donaldzie i znaleźliśmy nocleg w schronisku młodzieżowym. Tradycyjnie wieczorem zdążyliśmy obejrzeć mecz



Odcinek: Olkusz - Pieskowa Skała
Dzień rozpoczęliśmy od zwiedzenia starówki w Olkuszu ( baszta, mury miejskie, kościół ). W Olkuszu szykowana jest podziemna trasa miejska, będzie jednak otwarta dopiero w przyszłym roku. Bardzo ciekawe jest muzeum afrykanistyczne. Zostało utworzone dzięki darowiznom mieszkańców Olkusza – państwa Szczygłów , którzy wiele lat spędzili w Afryce. Najciekawsze w muzeum są maski i instrumenty muzyczne. Maski są używane przez ludy Afryki głównie w trakcie uroczystości religijnych, czasami przypominają zwierzęta, czasami ludzi. Zazwyczaj są to maski drewniane pięknie rzeźbione. Po przymierzaniu masek i próbie afrykańskich instrumentów ruszyliśmy dalej w kierunku Pieskowej Skały. W miejscowości Sułoszowa udało nam się zjechać z głównej drogi na niebieski szlak. Początkowo szlak prowadził piękną asfaltową drogą ale później trafiliśmy do drogi nad przepaściami , bardzo widowiskowej bardzo kamienistej a ja złapałem gumę. Po naprawie i drodze przez rzeczkę dotarliśmy do Pieskowej Skały. Zamek obejrzeliśmy z zewnątrz a potem dojechaliśmy na miejsce noclegowe, ładny drewniany domek kilometr dalej

  


Odcinek: Pieskowa Skała – Biały Kościół
Piątek to dzień darmowego zwiedzania zamku w Pieskowej Skale. Plus to oczywiście spora oszczędność , minus większość pomieszczeń na pierwszym piętrze jest wyłączona ze zwiedzania. Mimo to zwiedzenie zamku zajmuje nam około 2 godzin – mnóstwo pięknych dzieł sztuki, potem idziemy do maczugi Herkulesa, wracamy po rowery i jedziemy do Ojcowa. W Ojcowie oglądamy kościółek na wodzie. W czasach carskich nie wolno było wznosić kościołów na ziemi w okolicach Ojcowa, dlatego zbudowano kościółek nad rzeką Prądnik. Potem przez bramę krakowską ( grupa skał ) docieramy do jaskinii Łokietka, którą oczywiście zwiedzamy. Wracamy do rowerów i wybieramy dalszą drogę po asfalcie do Białego Kościoła. Był też dużo krótszy wariant szlakiem ale nie wiadomo jakiej jakości a mieliśmy już trochę dość jurajskich szlaków. Musimy trochę jechać główną drogą , potem zjeżdżamy szlakiem koło jaskini Wierzchowskiej – zobaczymy ją jutro i docieramy do Białego Kościoła. Moja modyfikacja trasy była znów powodem niezadowolenia reszty grupy, mocno kamienista i okrężna

 


 

Odcinek: Biały Kościół - Krzeszowice
Dziś opuścił nas Tadek, był umówiony z kolegą w Opolu i nie mógł dalej jechać z nami. A ja z Grażyną pojechałem do jaskini Wierzchowskiej, jednej z piękniejszych na jurze. Stąd jadąc doliną Kluczwody dotarliśmy do granicznego słupa z okresu zaborów ( Rosja – Austria ) i do doliny Bolechowickiej. Dolina Bolechowicka jest piękną jurajską doliną. Szliśmy wzdłuż potoku bolechowickiego a wokół rozpościerały się wielkie skały. A po dolinie zaczęły się góry. W naszej pamięci utkwiła miejscowość Brzoskwinka. Zanim do niej dojechaliśmy przez 2 godziny błądziliśmy po wielkich górach w okolicach Balic. A z Brzoskwinki dojechaliśmy do Teńczyskiego zamku, niestety aktualnie w remoncie. Udało nam się go obejrzeć dookoła i przez okienka w środku. Dość ciężko było załatwić nocleg ale w końcu udało nam się w ośrodku sportu w Krzeszowicach.



Odcinek: Krzeszowice – Pszczyna
W miejscowości Alwiernia przekroczyliśmy autostradę ( tradycyjnie podjazd pod górę ) i dotarliśmy do Babic , gdzie już czekał na nas zamek Lipowiec. Z zamkowej wieży rozpościera się piękny widok na okolicę . Ciekawostka zamku - w bibliotece w podłodze znajdował się schowek gdzie książę mógł ukryć swoją kochankę. W zamku kilka sal historycznych przedstawiających jego historię. A po zamku ruszyliśmy do skansenu. Niestety nie funkcjonowało już darmowe przejście przez restaurację ( opisane przez Grażynę ), także musieliśmy kupić bilety. A potem oglądaliśmy stare rowery, chałupy i ule. Czas biegł nieubłaganie, dojechaliśmy do Wisły i tu niespodzianka – na wale Wisły piękna asfaltowa droga specjalnie dla rowerzystów. Przejechaliśmy nią około 25 km oglądając wiślane zakola i dotarliśmy do Oświęcimia. Tu obejrzeliśmy zamek i w końcu trafiliśmy na oznaczenia szlaku Green ways. Niestety szybko go zgubiliśmy i musieliśmy główną drogą dotrzeć do Pszczyny. To bardzo ruchliwa droga, odcinek około 20 km. W końcu pod wieczór dotarliśmy do domu turysty w Pszczynie.



Odcinek: Pszczyna – Jastrzębie Zdrój
Pszczyna bardzo nas pozytywnie zaskoczyła. Znajduje się tu przepiękny zamek ( oczywiście go zwiedziliśmy ), którego historia sięga jeszcze Piastów Opolskich a lata największej świetności przypadają na XVIII i XIX wiek. Zamek był często odwiedzany przez cesarza, który tu polował. Polował tu podobno również z carem, któremu bardzo spodobały się tutejsze jelenie. W XIX wieku doszło do wymiany żubry za jelenie. I stąd w Pszczynie żubry z puszczy białowieskiej a w puszczy jelenie z Pszczyny. Obok zamku znajduje się piękny park , grobowce właścicieli i podobno bażanciarnia ( niestety nie znaleźliśmy mino kilkunastu km poszukiwań ). Znaleźliśmy natomiast park żubrów i spędziliśmy trochę czasu podziwiając te majestatyczne zwierzęta. Później zwiedziliśmy jeszcze skansen , ciekawie zastosowano tu ścieżkę dźwiękową, z chat dochodzą śpiewy gospodyni czy dźwięki pracy kowala. W Pszczynie Green ways R4 jest ładnie oznakowany i później przy wsparciu nawigacji bez problemu tym szlakiem się poruszaliśmy. Obok Pszczyny kąpałem się na zalewie w Łące i stąd szlakiem R4 ruszyliśmy do Jastrzębia Zdroju . Trafiliśmy jeszcze na jakiś carski nasyp kolejowy a jazda nim była ciekawym wyzwaniem ( nasyp wąski , górki, dolinki, pora już trochę późna, jechaliśmy szybko ). Późnym wieczorem dotarliśmy do Jastrzębia. To miasto jest bardzo rozległe a noclegi mieliśmy na drugim końcu miasta.



Jastrzębie
Poprzedni dzień dał się nam mocno we znaki a ten zaczął się deszczowo . Ponieważ nasza kwatera ( Chmielówka ) była ładna i tania postanowiliśmy spędzić cały dzień w Jastrzębiu. Zwiedziliśmy park zdrojowy ( tu uwaga do gospodarzy miasta – dlaczego zegar kwiatowy nie jest obsadzony kwiatami ? ), zażywaliśmy inhalacji , zjedliśmy pyszny obiad w śląskiej restauracji Sztygarówka ( właścicielka poczęstowała nas własnym ciastem ). Skorzystałem z jeziorka koło Sztygarówki ale potem z niego uciekałem przed wędkarzem ( chyba to był staw rybny a nie jezioro do kąpieli )



Odcinek: Jastrzębie Zdrój – Racibórz
R4 znów ładnie oznakowany choć bez pomocy nawigacji w kilku miejscach można się było zgubić. Szlak prowadzi wzdłuż dróg wodnych. Po drodze wystawa czarnego dębu ( który przeleżał pod wodą kilka tysięcy lat ) i ruiny zamku w Tworkowie. Zamek otwierany na telefon. Przy Raciborzu znajduje się wiele jeziorek, także z przyjemnością zażyłem kąpieli w jednym z nich. Od zamku w Tworkowie prowadzi czerwony szlak, którego końcówka okazała się katastrofą, grzęźliśmy z rowerami po kostki w błocie . Wcześniej na szlaku musieliśmy również kilkukrotnie jechać przez malutkie drogowe jeziorka. Pewnie za rok szlak będzie lepiej wyglądał, aktualnie jest remontowany.



Racibórz , powrót pociągiem do Opole
Od rana pogoda była bardzo zniechęcająca – padało i duży wiatr. Postanowiliśmy że pozwiedzamy Racibórz i , jeśli pogoda się nie poprawi, wrócimy pociągiem. Zaczęliśmy od raciborskiego muzeum. Składa się ono z dwóch części. W pierwszej części naszą uwagę najbardziej przykuła wystawa wyposażenia gabinetów dentystycznych. Dobrze, że technika dentystyczna poszła mocno do przodu  . Natomiast najciekawsza druga część muzeum znajduje się w starym kościele. Już na wejściu powitały nas ciekawie odrestaurowane freski. Ale dla mnie najciekawsza była słynna raciborska mumia. Po zwiedzeniu muzeum popędziliśmy na zamek. A na zamku zwiedziliśmy dopiero co udostępnioną zamkową kaplicę, oglądaliśmy piękne modele statków i wiele innych wystaw tematycznych. Ponieważ pogoda nie uległa zmianie do Opola dojechaliśmy pociągiem. Jazda przez Bolko i walka z szalejącym wiatrem potwierdziła, że była do dobra decyzja.
Podsumowanie
Przejechaliśmy łącznie około 700 km, obejrzeliśmy kilkanaście zamków i zdobyliśmy kilka szczytów. Chcieliśmy całą trasę przejechać na rowerach , jednak pogoda pokrzyżowała plany. Ale znów przeżyliśmy super rowerową wyprawę

Ostatnio zmieniany niedziela, 16 październik 2016 19:50


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Odwiedzający

Odwiedza nas 1416 gości oraz 0 użytkowników.

Początek strony

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie