2017-07-16 Niedzielna wycieczka do Olesna

W niedzielny poranek słonko pięknie świeciło, ale nie było za gorąco, więc na zbiórce zjawiło się z dziesięć osób, chętnych do jazdy. Wybór padł na Olesno, bo dawno tam nie byliśmy. Nikt prowadzić nie chciał, więc ja wyboru nie miałam, bo trase znam i  musiałam jechać pierwsza. Nie jest to zbyt lubiana funkcja, bo pierwszemu zawsze sie obrywa. A to jedzie za szybko, a to za wolno, albo gubi "owieczki" i się reszta śmieje, że słaby "pasterz".

Nie inaczej było i tym razem, ktoś poprosił by się zatrzymać, inny zamarudził, że nie tu bo miejsce byle jakie, dałam hasło do postoju, słuchając pierwszego,  nie zatrzymałam się słuchając drugiego, reszta mnie skrzyczała, trzeci wypatrzył po chwili lepsze miejsce, nie podniosłam reki zjeżdżając, to mi się od wszystkich oberwało- że o mało na siebie nie powpadali. Oj ciężkie jest życie przywódcy, więc postanowiłam, że będę słuchać własnego głosu rozsądku, a nie doradców i dalej już jakoś poszło. Pojechaliśmy przez Kępę, Luboszyce, Dąbrówkę Łubniańską, Jełową, potem okropnie dziurawą drogą do Laskowic i nowym asfalcikiem na Tuły. Tam pod młynem w naszym ulubionym miejscu koło młyna zrobiliśmy przerwę śniadaniową. Za pół godziny ruszyliśmy dalej na Lasowice i tylko Herbercik zawrócił bo musiał być wcześniej w domu. Kolejny postój był pod kościołem w Chudobie, gdzie skręciliśmy w boczną drogę, równoległą do głównej na Olesno i przez Wędrynię dotarliśmy do Wachowa pod drewniany kośćiółek. Obeszliśmy go w koło, powspominaliśmy jak to kilka razy z tego miejsca musieliśmy do domu zawracać bo nas deszcz do domu zaganiał i pojechaliśmy dalej na główną drogę Olesno- Gliwice. Przeskoczyliśmy główna trasę i skręciliśmy na Wysoką po drodze zatrzymując się przy dużym murowanym kościele, który zawsze omijaliśmy. Następny kościółek drewniany był w Grodzisku, obejrzeliśmy i pojechaliśmy dalej do Olesna ścieżką rowerową. Tu zaczeliśmy się rozglądać za obiadem w okolicach rynku, ale łatwiej bylo kupić lody niż coś do jedzenia. Jedyna restauracja była mocno oblężona i trzeba by było długo czekać, wiec rozeszliśmy się w mniejszych grupkach po okolicy na lody, kawe, lub goracą czekoladę co tam kto wolał. Jak już wszystkich pozbierałam w jedną grupę, to się okazało, że nikt już nie chce jechać do Starego Olesna oglądać kolejnego drewnianego kościoła, bo widzieliśmy go już kilka razy. No cóż była już 16-ta to trzeba było się zawijać do domu. Wracaliśmy podobną trasą, bo jest optymalna dla tych co nie chcą jechać główną drogą. Wyjątkowo długo cała grupa trzymała się razem mimo , że na początku wielu deklarowało wcześniejszy powrót ze względu na słabą kondycję, która jak się okazało wcale taka słaba nie była bo zrobiliśmy ze 130 km. Dopiero w okolicach Luboszyc zaczęliśmy się  rozjeżdżać, gdzie tam komu było bliżej do domu. Pierwszy odjechał Bruno, potem Janusz, Pan Tadeusz nie zatrzymał się na postoju pod lasem w Kolanowicach i już go nie dogoniliśmy. Potem Jacek z Heleną pojechali na Kępę, a my z Krysią, Sławkiem i Leszkiem- na Zawadę. Tam po drodze zgubiłyśmy chłopaków, Krysia poczekała na nich na Witosa, a pojechałam już do domu booo zrobiło się już dość późno, a chcialam jeszcze ucałować wnusie na dobranoc.


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Odwiedzający

Odwiedza nas 546 gości oraz 0 użytkowników.

Początek strony

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie