I znów stan osobowy zmieniał się w trakcie wycieczki- wyruszyliśmy w 12 osób (nie licząc jednej pani która była pierwszy raz i dała sobie spokój już przed Groszowicami*) po drodze dołączył Staszek z Krapkowic. Kamień Śląski był miejscem docelowym dla 4 osób, które wracając do Opola zgarnęły Marka. Staszek wyruszył do Krapkowic, a my w 7 sztuk zdobyliśmy Górę Świętej Anny (Choć jestem Polakiem rdzennym bardziej mi pasuje poniemiecka nazwa Anaberg- krótka, a wszyscy wiedzą o co chodzi) 2 wprawnych kolarzy wyruszyło do Opola, a że było ciepło nas ciągnęło do wódki... do zimnej wódki... konkretnie do Zimnej Wódki w powiecie strzeleckim. Piękne miejsca są z drugiej strony Anabergu
-
Lichynia zabytkowa kapliczka w połowie murowana, w połowie drewniana + kompleks 3 zabytkowych wiaduktów kolejowych, wysokich niczym akwedukty. Tak wysokich że człowiek się dziwi, skąd coś tak wysokiego wzięło się na naszej płaskiej Opolszczyźnie
-
Czarnocin- rezerwat Boże Oko - przepiękne, poprzecinane wąwozami lasy bukowe
-
Olszowa zabytkowy kościół drewniany
Inne ciekawostki wycieczki
- w Przyworach widać jak bobry poobgryzały drzewa- Mają zgryz! Położyły kilka porządnych drzew.
- W Kamieniu Śląskim głaz narzutowy uznany ze względu na rozmiary za pomnik przyrody nieożywionej- jak pisze przewodnik po Ziemi Krapkowickiej- waży sporo - 24 tony .To tyle co trzystu mężczyzn!(Panie są oczywiście szczuplejsze może by i z pięćset kamienia na wadze by nie przeważyło :) Kamień został przypchany przez lodowiec ze Szwecji- jest to różowy granit nazywany zgniłym kamieniem. Polskie granity mają odcień biały lub kremowy. Na koniec w lesie koło Walidróg wyskoczył na nas Jożin z Bażin. Dziki leśny człowiek, wymachujący łapami, wydający dźwięki "co wam przeszkadzała ambona! co wam przeszkadzała!" Małe tłumaczenie - "zieloni" często niszczą myśliwym wieżyczki, stanowiska zwane ambonami. I ten dziki człowiek przyczepił się do nas, bo nie od dziś wiadomo że wszystkiemu są winni masoni i cykliści :) Bogu dzięki że broni nie miał, bo może najpierw by strzelał a potem zadawał pytania :) nawiązanie - *już przed Groszowicami pani dała sobie spokój - Pomału widać wiosenną potrzebę robienia trasy w 3 wariantach:
- wariant turystyczno-gastronomiczny już mamy- trasy po 15 do 25 km w jedną stronę na przykłady do Dąbrowy Niemodlińskiej, do Ochódz, do Turawy, Prószkowa, Dąbrówki Łubniańskiej - wariant dla zaawansowanych też już mamy - trasy po 35- 45 km w jedną stronę - Moszna, Góra Św.Anny, Popielów, Łambinowice.
- no i przydałby się wariant, jak go nazwać, "dla początkujących"? "dla matki z dzieckiem"? - zupełnie krótkie traski, powolutku, co trochę przystanek- na które to trasy przyznam się nie mam pomysłu. No ale co robić z początkującymi ?