Wydrukuj tę stronę

2020–08–13 Chróścicki młyn

Lato ma się ku końcowi, a pogoda wciąż piękna, więc postanowiliśmy pojechać na kąpielisko w Siołkowicach Nowych, by w drodze powrotnej zwiedzić Chróścicki Młyn. Ruszyliśmy w stronę dzielnicy Chabry, rowerówką dotarliśmy do Kępy, potem boczną drogą na „Żwirka”, wyjechaliśmy w Luboszycach, chwilę jechaliśmy główną drogą by w Biadaczu skręcić koło kapliczki na ul. Krzyżową, którą dotarliśmy do Czarnowąs, a na końcu wsi skręciliśmy na betonówkę i wypadliśmy koło elektrowni.

Minęliśmy wiadukt i asfalcikiem dojechaliśmy do Brzezia. Tu wjechaliśmy w las - pierwszy przystanek to stary ewangelicki cmentarz, gdzie pooglądaliśmy i poczytaliśmy stare nagrobki. Tu zrobiliśmy dłuższą przerwę, bo czekaliśmy na Marzenę, która znowu spóźniona nas goniła. Gdy w końcu nas dogoniła pojechaliśmy dalej szeroką leśna drogą aż do Kup. Przejechaliśmy całą miejscowość ścieżką rowerową i skręciliśmy w las na asfaltówkę do Żwirowni, na krzyżówce skręciliśmy na Kaniów. Tam chcieliśmy zobaczyć miejsce, gdzie w czasach wojny pracowało Komando jeńców angielskich z obozu w Łambinowicach, Tą historię można poczytać sobie na pamiątkowych tablicach, ponieważ po obozowych zabudowaniach nic nie pozostało. Odpoczęliśmy chwilę na placu zabaw w środku wsi, zjedliśmy kanapki i wróciliśmy na leśną drogę do Siołkowic Nowych na kąpielisko, które nam się już ostatnio bardzo spodobało. Ale nie wszystkim, bo Bercik i Czesiek P. nie chcieli przepychać się przez piachy i pojechali asfalcikiem przez Chróścice do Opola. Jak dotarliśmy na miejsce to Sławek, Marzena, Maciej i ja wskoczyliśmy do wody, a Ela robiła nam zdjęcia i ujęcia z każdej strony. Reszta posiedziała pod wiatą, jedząc, pijąc i pilnując rowerów. Po wyjściu z wody zgłodnieliśmy trochę, więc udaliśmy się do foot tracków - ja z Januszkiem zamówiliśmy frytki, a Kazimierz mocno głodny, który nas tu dogonił szybko pochłonął zapiekankę. Posileni ruszyliśmy w dalszą piaszczystą drogę do Chróścickiego Młyna. Bardzo romantyczne miejsce – jest tam rzeczka z wodospadem, stawy hodowlane z nenufarami i stuletni młyn, który od siedmiu pokoleń należy do rodziny Stillerów przybyłej tu z Niemiec. Właściciel oprowadził nas od parteru po strych opowiadając historię tego miejsca i wplecione w nią losy swojej rodziny. Pokazywał doskonale zachowane urządzenia do mielenia zboża, opowiadał jak pracował młyn. Po zwiedzaniu udaliśmy się leśną drogą do Chróścic, a potem na łowisko pstrąga na Ostrówku w pobliżu Odry. Tu mnie dopadł pech podobnie jak wcześniej Kazimierza - złapałam gumę, chłopaki dopompowali mi rower ze dwa razy i jakoś do łowiska dojechałam. Ale dalej się nie dało, więc zmienili mi dętkę, a w międzyczasie 3 rowery się przewróciły na siebie i Marzenie pękła osłona na łańcuch, więc ledwo wyjechaliśmy i znów trzeba było coś naprawiać. I spełniło się powiedzenie, że trzynasty dzień miesiąca jest pechowy, tyle defektów podczas jednej wycieczki dawno nam się już nie przytrafiło. Potem już bez przeszkód dotarliśmy na ścieżkę nadodrzańską i pojechaliśmy do Czarnowąs, gdzie nasze drogi się rozeszły, a właściwie rozjechały - każdy udał się w stronę swojego domu. Moja trasa dzisiaj liczyła 70 km. TEwa, zdjęcia TEwa, TEla i Sławek P.S. 1 Ewa wszystko pięknie opisała ja tylko coś dodam z „rysu historycznego”. Ostatnio tak się składa, że odwiedzamy miejsca pamięci. Obóz pracy w Sławięcicach, dzielnicy Kędzierzyna-Koźla (Konzentrationslager Blechhammer), Miejsce Pamięci Narodowej w Łambinowicach (kompleks obozów jenieckich i cmentarzy) a ostatnio zobaczyliśmy miejsce po malutkim obozie pracy w Kaniowie, który był podobozem Łambinowic. Jak już Ewa wspomniała z obozu nie pozostał „kamień na kamieniu” lecz pamiątkowa tablica opowiada ciekawą historię: podobóz przeznaczony był dla Brytyjczyków, którzy z założenia byli dobrze traktowani: żadnej pracy ponad siły, przyzwoite ubrania, przyzwoite wyżywienie i niezłe warunki sanitarne. Powód takiego „humanitaryzmu” był dość prosty: Niemcy i Alianci traktowali się na zasadzie wzajemności: my w obozach mamy waszych ludzi, a wy macie naszych. Nie róbmy, więc wojny straszniejszej niż jest. Jednak jak opisuje tablica w Kaniowie, doszło tu do dramatycznych wydarzeń: doszło do ostrej sprzeczki pomiędzy dwoma brytyjskimi jeńcami a strażnikiem, który … zastrzelił obu dyskutujących. Dla nas, Polaków, którzy wiemy, jak naziści rządzili się w np. w Generalnej Guberni taki czyn wydawał się dość typowy ... Ale nie tutaj! „Między wierszami” z tablicy można wyczytać, jaka wybuchła panika! Niemcy obu zastrzelonych Brytyjczyków zawieźli na cmentarz w Popielowie, gdzie ich pochowano z wojskowymi honorami. Rozumiem z tego tyle, że na wszelkie możliwe sposoby, starali się pokazać Aliantom, że nie była to zaplanowana egzekucja, lecz … „wypadek przy pracy”, "niefortunne, godne ubolewania wydarzenie". Nic nie pisze o losie strażnika, który „miał za słabe nerwy do tej pracy”, ale domyślam się, że marnie skończył w jakiejś karnej kompanii na froncie wschodnim. Powyższy przykład pokazuje dramatyczną różnicę w traktowaniu przez Niemców jeńców „zachodnich” i jeńców radzieckich, którzy np. w Łambinowicach, ginęli tysiącami, a liczby ofiar nigdy dokładnie nie policzono. Co więcej, jeniec radziecki, który przeżył, w kraju „nie był witany kwiatami”. Był traktowany przez swoich jako zdrajca narodu i zsyłany do łagrów syberyjskich, bo przecież powinien zginąć z bronią w ręku zamiast się poddawać! Dobrze, że nam dane jest cieszyć się pokojem. Sławek P.S. 2 Benjamin Franklin powiedział „Nigdy nie było dobrej wojny i złego pokoju”. Ta myśl jest m.in. na pomniku obok baszty w Krapkowicach.

Ostatnio zmieniany niedziela, 27 wrzesień 2020 19:48


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie