Wydrukuj tę stronę

2021-08-07 Dzień Otwartych Bram Pałacu w Kopicach i Ognisko TTH

W sobotę, razem z Józkiem i Jarkiem, wybrałam się do Kopic, gdzie po raz pierwszy od kilkunastu lat można było wejść na teren Pałacu. Wszystko dzięki Januszowi Skopowi, społecznikowi, organizatorowi „Dnia”. Oczywiście wejście mogło dojść do skutku za zgodą obecnego właściciela oraz nabywcy (Wiktora Romaniuka), który już wkrótce sfinalizuje przejęcie Pałacu.

Wyprawę zaczęliśmy od pociągu do Tułowic przed 7.00. Z Tułowic dwa kroki do Niemodlina, a stamtąd ruszyliśmy okrężną drogą, czerwonym, rowerowym szlakiem. Znakowanie szlaku pod znakiem „pożal się Boże”, nikomu nie polecamy. Daliśmy radę, raz czerwonym, raz bez znaków, z kąpielami błotnymi w pakiecie. Wejścia na teren Pałacu były zaplanowane na co dwie godziny. My mieliśmy wejście o 11.30, trochę poczekaliśmy „u wrót” i jakież było nasze zdziwienie, kiedy jakaś kobieta, w kamizelce organizatora, macha do nas po tamtej stronie. A to Mariolka Nagoda. Pomagała tam jako wolontariusz. Impreza zorganizowana była na piątkę. Dyżurowała nawet karetka. Podobno przewinęło się ok. 600 gości. Posłuchaliśmy historii pałacu, obejrzeliśmy budowlę z każdej strony, znów z nadzieją, że może tym razem, że może ten inwestor to ten, na którego Kopice czekają tyle lat…. Pojechaliśmy jeszcze do odnowionego Mauzoleum, gdzie spoczywa Śląski Kopciuszek Joanna i jej mąż Hans Ulrich von Schaffgotsch. Tego dnia mieliśmy także w planie ognisko TTH przy Jeżowym Stawie z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego. Pedałowaliśmy teraz szosą, mniej bezpiecznie, ale wygodnie. W Tułowicach odetchnęliśmy nieco w cieniu wiekowych, pięknych drzew w parku przypałacowym. Józek, tuż obok, w sąsiedztwie starego młyna, odwiedził kolegę. W Szydłowie, w lesie, spotkaliśmy Sławka, który pędził również na ognisko. Jeżowy Staw jest teraz jeżynowym stawem, pyszne, dojrzałe, słodkie, ach, jeżynki. I dużo!!! Pod wiatą kiełbaski, ciasta, powstańcze piosenki, gitara Henia, miła atmosfera świętowania. Dziękujemy organizatorom!!! W powrotnej drodze nawiał nam Siergiej, a my wypiliśmy jeszcze późną herbatkę w ogródku kolegi z ogniska, w Komprachcicach, a do domów dotarliśmy już po ciemaku. Miałam na liczniku prawie 98 km. Padłam jak Pluto.


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie