2021-11-21 Wycieczka do Krasiejowa

Pogoda wciąż nam dopisuje, więc na zbiórce zjawiło się dziś 11 rajdersów i reporterka opolskiego radia pani Barbara Tyslik.

Wywiadu tradycyjnie udzielił nasz rzecznik prasowy Sławomir i prezes Kazimierz, a ja dałam hasło do odjazdu i ruszyliśmy ul. Ozimską w stronę Suchego Boru. W Chrząstowicach pożegnaliśmy Zdzicha, zrobiliśmy sobie sesję fotograficzną przy starym młynie i pojechaliśmy na Dębska Kuźnię. Po drodze wstąpiliśmy do lodziarni Gustoria obejrzeć mini Zoo i Ogród Bajek. Zachwyciły nas wiewiórki, kurki i indyki, a Elżbieta czule głaskała miniaturowe świnie w kropki. W bajkowym ogrodzie trochę już na zimę było posprzątane, ale jeszcze można pograć w plenerowe szachy, przywitać się z Utopcem, krasnalami i pajacem. Dalej pojechaliśmy przez Daniec i Krzyżową Dolinę do Krasiejowa, bo tam czekał na nas już Sergiej. Po drodze zgubiliśmy Bercika, który zawrócił na niedzielny obiadek. W Krasiejowie w naszym ulubionym barze Krasieńka ogródek letni na tyłach zawalony był styropianem do ocieplania, więc musieliśmy się pokrzepić ciepłymi i zimnymi napojami zależnie od upodobań, w środku, albo przed barem od strony ulicy. Na szczęście ruch w niedzielę jest niewielki, więc spalin się za dużo nie nałykaliśmy. Po przerwie konsumpcyjnej udaliśmy się na kolejną sesję fotograficzną, ale tym razem z dinozaurami przed muzeum. Pora zrobiła się już mocno popołudniowa i postanowiliśmy wracać nie przez Ozimek, bo czasu by nam zabrakło, ale tak jak przyjechaliśmy przez Krzyżową Dolinę, tyle, że nie szosą, ale żółtym szlakiem przez las, bo bliżej. Na tym szlaku są Srebrne Źródła, więc wstąpiliśmy by ich poszukać, bo po drodze nam było. Tuż przed miejscem postojowym musieliśmy przenieść rowery, bo ze dwa drzewa się przewróciły i drogę zatarasowały. A nad źródełkami Jacuś z Elą tradycyjnie popisywali się swoimi umiejętnościami wspinaczkowymi po omszałych przewróconych drzewach. Ela była odważniejsza i poszła tak daleko, że miała problem z zejściem i liczyła, że któryś z kolegów ją na rękach zniesie. Ale niestety towarzystwo już trochę wiekowe i skontuzjowane, więc nikt się do tego nie poderwał i musiała zejść sama tak jak weszła. Była dzielna i dała radę, a ja wszystko wyfociłam Jacusia aparatem, który kazałam mu złożyć u mnie w depozyt jak się nad te bagna wybierał - bo szkoda by było, żeby się utopił. Na koniec Januszek poczęstował nas imieninowymi słodkimi baryłeczkami, a Pan Tadeusz dorzucił trochę słodkiej goryczy w postaci gorzkiej czekolady. Zaczęło szarzeć, więc wsiedliśmy na rowery i czarnym szlakiem pojechaliśmy do Dębskiej Kuźni, gubiąc po drodze Elę, Adama i Sławka, którzy dziuple w drzewach oglądali i się gdzieś zapodziali. My pojechaliśmy dalej przez Chrząstowice, Suchy Bór i lasem drogą obok torów przedostaliśmy się do Kolonii Gosławickiej. Tu doszło do podziału grupy, Czesiek z Tadziem pojechali do domu, a my zatrzymaliśmy się jeszcze przy torach by zjeść i wypić, co nieco i posłuchać o letnich wojażach Sergieja, po czym rozjechaliśmy się do domów. Ja na liczniku miałam 65 km, a Jacuś zapewne prawie 10 więcej.


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/jacekar2/domains/rajder.opole.pl/public_html/templates/jsn_epic_pro/html/com_k2/templates/default/item.php on line 147

Odwiedzający

Odwiedza nas 570 gości oraz 0 użytkowników.

Początek strony

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Aby dowiedzieć się więcej zapoznaj się z naszą polityką prywatności.

Zgadzam się na używanie plików cookies na tej stronie