Ale wróćmy do tej z dnia 08 listopada.
Ranek był dość rześki, ale chętnych na trasę nie brakło. Na placu pojawili się Ola, Jurek, Ewa, Bruno, dwóch Cześków i dwóch Jacków – razem 10 osób, bo przybyli też Sławek i Grzesiek by w drogę odprawić nas dobrym słowem.
Demokratycznie ustaliliśmy trasę wokół Jeziora Turawskiego - Dużego Jeziora Turawskiego.
Wystartowaliśmy wraz z biciem dzwonów na wieży kościelnej. Po przejechaniu przez Lędziny zatrzymaliśmy się na chwilę w celu wymiany płynów, oraz zrzucenie z siebie nadmiaru odzienia, bo się zrobiło gorąco, chociaż temperatura powietrza wzrosła chyba tylko o 1 stopień.. :-)
Przejechaliśmy przez Chrząstowice, Dębską Kuźnię - 'szlakiem tartaków'. Niwki. Na rozstajach drogi niweckiej i szczedrzyckiej pożegnał nas rekonwalescent Bruno. Pojechał w kierunku domu . My pognaliśmy dalej przez Szczedrzyk, Jedlice Antoniów. Tam obraliśmy kierunek na Dylaki. ... ale wcześniej wpadliśmy na chwilę do Biestrzennika na stawy paliwodzkie.
Chwilę grozy przeżył kolega 'Pirat na poziomce', gdy stwierdził brak aparatu fotograficznego córki, szczęśliwie odnalezionego po zawróceniu.
W Biestrzenniku naszą uwagę przykuł dźwięk trąbki. Okazało się, że pod lasem myśliwi przy ognisku fetowali zakończenie łowów. Zaciekawieni podjechaliśmy i ...też wzbudziliśmy zaciekawienie (ta poziomka) :-). Chwilę trwało wzajemne obwąchiwanie, aż podszedł do nas pan dzierżący w dłoni trąbkę i ... napięcie opadło. Po chwili dowiedzieliśmy się o niektórych radościach i bolączkach myśliwych sami też powiedzieliśmy coś o nas...
No cóż dla nas, nie myśliwych, to inny świat, więc nie negując naszych różnych racji rozstaliśmy się w zgodzie, pozostając przy swoich stanowiskach.
Przez Rzędów, Turawę, Kotorze, Zawadę wróciliśmy do Opola..
Trasa w sumie liczyła ok 70 kilometrów. Po drodze mieliśmy okazje zobaczyć całą gamę kolorów jesieni, od zieleni ozimin, poprzez płomienną żółć liści brzóz, czerwienią bukowin do brązu dębów. Wszytko to starałem się pokazać zdjęciami, które pstrykałem w czasie drogi. Pogoda jak listopad również się spisała, wiatr nie dokuczył, deszczyk odpuścił, więc lekko zmęczeni ale zadowoleni powróciliśmy do domów.
--
Jacek
Wyświetl większą mapę