Listopad piękny, jak rzadko, więc "grzech w domu siedzieć". Niedziela, zbiórka jak zwykle o 9,00 (róg Katowickiej i Kościuszki) i w drogę!
Przez Lędziny, Chrząstowice, Daniec,Raszową,Izbicko do Otmic które były tym razem umownym celem wycieczki.
Stawili się: Ewa,Ela, Jacek rowerem+ Jacek na piechotę, Trzech Cześków, Bruno, Dwóch Zbyszków, Staszek, Kazik, Janusz, Sławek. No i Grzesiek na piechotę był nas policzyć.
Marek meldował z trasy, że o 10,00 pojechali w czwórkę, a po drodze spotkali naszych sprinterów - Krzyśka i Janusza. Nas na końcówce trasy dogoniła Beti z mężem Arturem.
Czyli "Rajder" śmigał na rowerach aż miło!
Korzystając z tego, że liście już opadły mieliśmy zamiar odszukać bunkry i lotnisko wybudowane przed II wojną światową.
Wraz z lotniskami w Ligocie Dolnej, Kamieniu Śląskim, Polskiej Nowej Wsi
były wykorzystywane w 1939 r do działań przeciw Polsce.
W 1945 roku Niemcy startowali z nich do walk z Rosjanami. Kiedy się wycofali- Sowieci latali z nich nad Niemcy- ot przewrotność losu.
Czyli jak mówi przysłowie "nie rób drugiemu co tobie nie miłe" albo "kto mieczem wojuje, od miecza ginie"!
Bunkry,jak się okazało, trudne są do znalezienia nawet jesienią, gdy nie skrywa je zieleń liści. Całość oprócz betonowego "frontu" jest przysypana grubą warstwą ziemi. Służyła ona do maskowania budowli, i dodatkowej ochronie przed bombardowaniem lub ostrzałem.
Z części umocnień zostały się tylko betonowe fragmenty- zapewne zostały "profilaktycznie" wysadzone przez wycofującą się Luftwaffe, a jak "wieść gminna niesie" po wojnie gruz był wykorzystywany na pobliskich budowach.
Niezłe widoki zapewnia też nieczynny kamieniołom.
Powrót przez Kamień Śląski z tradycyjnym postojem koło pałacu, nad
stawkiem.
W rowerowych wędrówkach nie sam cel jest ważny, lecz droga, słońce,
wiatr i pejzaże.
Chodzi o to "jechać", a nie by "dojechać"
"Nie o to chodzi by złapać króliczka, lecz by gonić go"(z piosenki "Skaldów")
Zachęcając do wspólnego przemierzania (nie tylko) Opolszczyzny na rowerze
Pozdrawiam
Sławek