Kończy się już wrzesień, i choć w kalendarzu jesień, to pogoda wciąż letnia ... toteż jeździmy daleko i coraz dalej :) W tą niedzielę zaniosło nas aż do Kędzierzyna. Co prawda na start koło hotelu Solidaris dotarliśmy samochodami – Wojtek z Teresą, ja ze Sławkiem i z Krysią, a Józek pociągiem, ale po okolicy jeździliśmy rowerami. Rajd organizował Kędzierzyński MOSiR we współpracy z PTTK i był przełożony w czasie, bo w poprzednim terminie mocno padało. Aleeee jak powiada przysłowie, co się odwlecze to ... nie uciecze i faktycznie tak było :)
Po raz ósmy nasz klub zorganizował ten rajd w ramach obchodów Dni Zrównoważonego Transportu :) Spotkaliśmy się jak zwykle w niedzielę, tym razem o 10-tej na pl. Mickiewicza. Było nas sporo, bo 47 osób (a może więcej, bo ciągle dojeżdżali i odjeżdżali) - w tym zdecydowana większość osób spoza naszego klubu, w różnym wieku, co nas bardzo ucieszyło :)
Po oficjalnym zakończeniu trasy rajdu „Na luzie za miasto” i obejrzeniu „Alei Gwiazd Kabaretu” w Kosorowicach pojechaliśmy do Tarnowa Opolskiego pooddychać "lepszym powietrzem" na niedawno wybudowanej tam tężni :) Tu Marzena powiedziała nam, że w Krapkowicach jest Święto Dyni. Sprawdziliśmy na Jacusiowym i Józkowym GPS-e, która trasa krótsza i pojechaliśmy polami na Kamień Śląski.
Zgodnie z naszą klubową tradycją spotykamy się trzy razy w roku na ognisku – tym razem witaliśmy jesień :) Chętnych imprezowiczów naliczyłam w sumie 21. Przybywali i odjeżdżali w różnym czasie, zgodnie z naszą klubową maksymą – każdy jedzie i baluje ile ma czasu i potrzebuje :) Na stole każdy stawiał co miał, na słodko i wytrawnie, grunt, że wystawnie, więc były: ciasteczka, czekoladki, kiszona fasolka, papryka, kapusta.
Od kilku lat jeździmy na to piękne widowisko. W tym roku była to już X edycja. Wyruszyliśmy w czwórkę ( Jacek, Siergiej, Tadek z synem ) około 14 ode mnie. Najpierw jechaliśmy leśną drogą numer 1 a potem nawigacja poprowadziła nas bocznymi drogami do samej Nysy.
Od soboty pogoda bardzo się popsuła i mimo, że imprez dożynkowych w okolicy było kilka to niedzielny wyjazd na którąkolwiek stał pod wielkim znakiem zapytania. Od rana lało dość intensywnie, a mnie wyrywały z błogiego lenistwa telefony z zapytaniem "co robimy"?
Właściwie to było „2 w jednym”, bo był to też XI Rajd Szlakiem Stawów Doliny Małej Panwi :) Współorganizatorami było Biblioteka i Centrum Kultury w Kolonowskiem oraz Oddział PTTK Zawadzkie.
Rajd zorganizował i pilotował Adrian z PTTK Tryton w Nysie przy współudziale kilku członków klubu. Pogoda letnia ok. 25-28 stopni, lekki wiatr wschodni i bezchmurne niebo. Idealne warunki na rowerową, rekreacyjną trasę :)
Lato czas wyjazdów i rozjazdów, więc na zbiórce było nas niewielu, a ja wybrałam się po raz pierwszy podczas tych wakacji i ledwo zdążyłam, bo w swoim wakacyjnym rozleniwieniu obudziłam się o 8.30 i w tempie ekspresowym musiałam się pozbierać :( Śniadania nie zdążyłam zjeść, bo chleb był zamrożony, więc wrzuciłam go razem z serkiem do sakwy, przegryzłam w locie jakieś parówki, co się uchowały w lodówce i pognałam na plac.
To już tradycyjna impreza Klubu Ktukol z Głuchołaz. Impreza odbywa się perfekcyjnie – skrupulatnie przygotowana i sprawnie przeprowadzona :) Trasa co roku jest podobna – ok. 110 km. Tym razem były to 4 pętle po 28 km, a więc razem 112. Ja z kolegami z Prudnika przyjechałem po 9-tej i już wszyscy maratończycy byli na trasie, co najmniej na pierwszym okrążeniu.
Odwiedza nas 182 gości oraz 0 użytkowników.