Spis treści
22.05.2015r. piątek o godz.16 00spotkałam się na opolskim dworcu z Cześkiem P. /Marzena wsiadła już wcześniej na Opolu- Zachód /i ruszyliśmy pociągiem do Raciborza. Marek pojechał już około 10 rano do Kędzierzyna pociągiem, a potem dalej rowerkiem do Opavy. Sławek i Grzegorz R. dotarli na miejsce samochodami z rowerkami w bagażniku, a Jacek z Grażyną mieli ambitne plany by na rowerach z Opola tam dojechać.
Ale jak to często im się zdarza... najpierw błąkali się w okolicach Krapkowic szukając „ciekawszych” rowerowych szlaków, aż w końcu Jacek zerwał łańcuch i musiał wzywać na pomoc tatusia. Ten zawiózł ich autem do serwisu rowerowego w Kędzierzynie, gdzie sklepali mu łańcuch iii pędem ruszyli do Raciborza by zdążyć odebrać naszą trójkę z pociągu. Dalej już bez przeszkód, całą piątką udaliśmy się bocznymi drogami w kierunku Opavy, przez Kobiernice i Velkie Hostice . Rudolf czekał na nas w restauracji w Chlebicowie razem z resztą uczestników rajdu, czyli rowerzystami z klubu Swetlodlażiwota , Jurkiem i młodzieżą z Raciborza. Powitano nas bardzo milo, poczęstowano czeskim specjałem, czyli knedlikami z gulaszem, a następnie było uroczyste rozpoczęcie imprezy. Rudi powitał uczestników, krótko zaprezentował trasę i harmonogram raju. Po części oficjalnej udaliśmy się na kwatery, gdzie się rozpakowaliśmy, schowaliśmy rowery i poszliśmy spać. W nocy nie obyło się bez niespodzianek, bo jak zwykle z materacy poschodziło powietrze, aaa Jacuś z Grażynką, którzy ulokowali się w sali gimnastycznej, to nie dość że zmarzli to jeszcze budził ich włączający się co chwilę wentylator. Na drugi dzień pokornie wrócili do nas na nocleg.
23.05.2015 sobota była pochmurna ale bez deszczu, wiec po śniadaniu około o godz. 8.30 udaliśmy się malowniczymi ścieżkami rowerowymi przez Opave i okolice do Novego Dvoru, gdzie mieści się piękne arboretum z ogromną ilością roślin egzotycznych i nie tylko. Tu Rudi dał nam czas wolny i w małych podgrupach zwiedzaliśmy ogrody i szklarnie, a niektórzy zaczęli od kawiarni wedle własnego uznania. Ogrody były bardzo duże, przepiękne, a największy zachwyt wzbudziły kwitnące w różnych kolorach i odmianach różaneczniki. Atrakcją arboretum było też mini zoo, gdzie najśmieszniejsze były kozy, które wyczuwały instynktownie, że ktoś zrywa trawę chcąc je nakarmić i gnały wszystkie wzdłuż ogrodzenia i niemal wskakiwały na dobroczyńce. Około godziny 13 udaliśmy się w drogę powrotną do Chlebicova, trasa nie była zbyt długa ani męcząca, gdyż musieliśmy zdążyć na 17 do Domu Kultury, gdzie miało odbyć się spotkanie członków i sympatyków klubu Rudiego, który w tym roku obchodził 10-lecie swojej działalności. Z tej okazji wydano uroczystą obiado-kolację, zakrapianą nieco miejscowymi specjałami w płynie, ku uciesze naszych chłopaków. Ale najpierw Rudolf przygotował prezentację komputerową i sprawozdanie z działalności klubu przez te 10 lat. Zaproszeni goście - starosta Chlebicova, Komendant Straży Pożarnej, poeta i współorganizator turystyki z Raciborza wygłosili swoje krótkie przemówienia. Z ramienia naszego klubu wystąpił Sławek składając na ręce Rudiego podziękowania i drobne upominki. Po czym nastąpiła „wolna zabawa” jak to określono w harmonogramie rajdu- czyli swobodna wymiana zdań i dowcipów i trunków pomiędzy uczestnikami spotkania, ale nie trwało to zbyt długo bo około godz 22 przywołano nas do porządku, sugerując delikatnie koniec imprezy, bo rano o 8 był planowany wyjazd w trasę.
W niedzielę 24.05. 2015 po śniadaniu założyliśmy pelerynki bo lekko mżyło i wyruszyliśmy w stronę Ostrawy na zwiedzanie kopalni. Rudolf poprowadził nas znowu bocznymi drogami i ścieżkami rowerowymi, przez wysokie trawy, więc kogo nie umoczył deszcz- to trawy dały rade. Po drodze mieliśmy postój nad ogromnym jeziorkiem w Hlucinie, gdzie wykonaliśmy kilka pamiątkowych „społecznych” fotek. Po dwóch godzinach przestało padać, rozpogodziło się, a potem zrobiło całkiem słonecznie, więc w dobrych humorach dotarliśmy do kopalni, schowaliśmy rowerki i udaliśmy się na zwiedzanie. Najpierw przewodnik oprowadzał nas po muzeum pokazując sprzęt górniczy, ratunkowy, aparaty tlenowe, kombajn itp. a potem zeszliśmy pod ziemię gdzie obejrzeliśmy film o kopalni i mieliśmy możliwość pospacerować chodnikami, obejrzeć prawdziwe kombajny z bliska i poznać jak ciężka i niebezpieczna jest praca pod ziemią. Po zwiedzaniu Rudolf zaprosił nas na obiad gdzie nastąpiło uroczyste zakończenie rajdu i wręczenie dyplomów uczestnictwa. Z kopalni ścieżką rowerową wzdłuż rzeki pojechaliśmy obejrzeć ogromną ścianę kamiennych głazów, a potem w stronę Chałupek, gdzie nastąpiło rozdzielenie grupy. Czesi oraz Sławek i Grzesiek pojechali do Chlebicova, a my, czyli Marzena, Ewa, Czesiek, Marek, Grażyna i Jacek oraz Jurek ze swoimi chłopakami pognaliśmy do Raciborza. Słońce świeciło już pięknie więc dotarliśmy szybko na miejsce i jeszcze zdążyliśmy przed odjazdem pociągu wpaść na lody do Włocha na raciborskim rynku, co stało się już tradycją tego rajdu. Bez problemów dotarliśmy na dworzec, pociąg już na nas czekał, miejsce było,wiec spokojnie bez przesiadek około 18.30 dotarliśmy do Opola iiiii niech żałują ci co nie pojechali bo się wystraszyli deszczowych prognoz pogody. Deszcz padał i owszem ale nocami, a cóż to jest dla nas 2 godziny jazdy w mżawce...