Podróż trwała tylko pół godziny i po opuszczeniu pociągu pojechaliśmy na rynek, gdzie pod ratuszem czekali już nasi koledzy i całkiem spora grupa rowerzystów z kilku okolicznych klubów. Byli reprezentanci z Głuchołaz, Dobrodzienia, Gliwic, Zawadzkiego, z Opola " Rajdersi" i "Ziemia Opolska", no i oczywiście gospodarze - strzeleckie "Kamienie Szlachetne", w sumie ponad czterdzieści osób. Przedstawiciel władz miasta wyprawił nas w drogę strzałem z korkowca i ruszyliśmy bocznymi drogami przez pola i lasy, mijając po drodze Jemielnicę do Centawy. Tam zatrzymaliśmy się by pozwiedzać miejscowy kościół, którego historię w skrócie przedstawiła nam p. Danusia ze strzeleckiego klubu. Potem pojechaliśmy dalej przez Błotnicę Strzelecką, Kotulin do Balcerzowic, z krótkim postojem w międzyczasie nad fajnym jeziorkiem. W Balcerzowicach zatrzymaliśmy się pod wiatą na podwórku miejscowej szkoły, gdzie organizatorzy poczęstowali nas kawą, herbatą i kołaczem. A na koniec zrobili losowanie nagród i każdy uczestnik otrzymał jakiś drobiazg- np.zestaw kartek pocztowych, odblask, proporczyk, bądź kubeczek- w zależności od numerka na talerzyku. Odbyło się też wręczenie zaległych nagród za zdobycie Pradziada na poprzednim przez nich organizowanym rajdzie - tu załapał się na medal i pamiątkowy dyplom nasz Józuś -czego nie omieszkaliśmy uwiecznić na pamiątkowej fotografii. Po posiłku pojechalśmy dalej w kierunku Olszowej, pięknymi asfalcikami pośród pól obserwując po drodze kłębiące się z każdej strony burzowe chmury. Tak dotarliśmy do drewnianego kościółka w Olszowej, pooglądaliśmy go z każdej strony i od środka też- kościelny pokazał nam nawet stare belki z czasów założenia świątyni, a przewodnik turystyki kolarskiej p. Marek przybliżył nam nieco jego historię. Kolejnym punktem programu był park miniatur sakralnych, gdzie przewodnikiem znów była p. Danusia opowiadając nam różne ciekawostki dotyczące zgromadzonych tam obiektów. Niestety zaczęło coraz bardziej padać, więc musieliśmy się trochę przegrupować, pochować rowery pod daszek i przeczekać półgodzinną bez mała ulewę. Ale nie było tak źle bo czas umililiśmy sobie konsumpcją lodów, kawy integrując się w zadaszonym ogródku przy restauracji. Gdy przestało padać pojechaliśmy dalej przez Dolną, Rożniątów, Szymiszów do Strzeleckiego parku zamkowego, na metę rajdu, gdzie odbywał się festyn z okazji święta miasta. Tu dojechał do nas Jacek S., a po drodze w Szymiszowie do Opola odjechał Marek, więc stan liczbowy rajdersów się nie zmienił. Po chwili odpoczynku poczęstowano nas bigosem, a po posiłku oranizatorzy wręczyli drużynom dyplomy i puchary okolicznościowe. Nam sie też całkiem ładny dostał. Pokręciliśmy się jeszcze chwilę po parku i zaczeliśmy się zbierać w drogę powrotną. Józek pognał na pociąg bo o 18-tej musiał być w pracy, Czesiek P. i Grzesiek pojechali do Opola główną drogą, a reszta czyli Jacek, Janusz, Sławek,Marzena i ja wybraliśmy boczną trasę przez Rozmierkę, Borycz, Daniec, Dąbrowice, Chrząstowice, Lędziny. Cały dzień się chmurzyło, burzyło, aż nas w końcu koło Dańca deszcz dopadł i towarzyszył już prawie do samego Opola. Ja byłam w domu koło 19- tej mając na liczniku 93 km, Janusz 123 km – bo jechał w obie strony rowerem, Marzena pewnie ze 103 km – bo mieszka na drugim końcu miasta. Podsumowując - rajd był bardzo udany, świetnie zorganizowany, przez Urząd Miasta sponsorowany/ niech się nasze miasto wojewódzkie wstydzi/. Organizatorzy dobrze się przygotowali, przeprowadzili nas bezpiecznie i bez pomyłek po ciekawych i malowniczych zakątkach swojego regionu. Niech żałują ci co nie byli, bo się deszczu wystraszyli, wcale dużo go nie było, tylko na koniec nas trochę schłodziło.
2018-06-03 Strzelce Opolskie