Tam też miały się odbywać jakieś imprezy, więc chcieliśmy to jakoś zgrabnie połączyć dwa w jednym. Wyruszyliśmy przez Chabry na Luboszycką, w Kępie skreciliśmy w boczną drogę na kąpielisko Żwirek. Potem przez Luboszyce, znowu skręt na Kolanowice, gdzie dogonił nas Czesiek "Pirat" i dojechaliśmy do Łubnian. Tu koło kapliczki skręciliśmy na Brynicę i podziwialiśmy po drodze różne dożynkowe scenki i postacie. Pomysłowość ludzka nie zna granic, więc widzielismy pawie, wiatraki, kurczaki, świnie, koty, psy, stonogi z bali słomianych. Różne wypchane postacie i całe zakłady np. Krawiecki, mleczarski, pszczelarski, fryzjerski itp. co uwieczniliśmy na zamieszczonych w relacji zdjęciach. Pod kościołem załapaliśmy się na początek imprezy, pochód z koronami i delegacjami świecił biskup, a potem wszyscy udali się do kościoła, a my dalej w kierunku Grabczoka.
Mieliśmy pojechać na Zagwiździe, ale stwierdziliśmy, że nie zdażymy wrócic by obejrzeć korowód przebierańców, więc skreciliśmy w las na Mańczok, potem na Studzionkę. W miejscu leśnego odpoczynku, zrobiliśmy krótki postój, posililiśmy się nieco i przez Dąbrówkę Łubniańska i Łubniany pognaliśmy do Brynicy. Tam postanowiliśmy zająć dobre miejsca widokowe przy boisku gdzie miał podjechać dożynkowy korowód. Było jeszcze troche czasu, więc zdążyliśmy poczęstować się zakupionym kołaczem, potem na darmowy nikt już miejsca nie miał. Po chwili nadjechały korony żniwne, przemaszerowały marżonetki, orkiestry, a na końcu przebierańcy – oj było co oglądać. Najpopularniejszy jest ostatnio program "Rolnik szuka żony" – co mialo swoje przełożenie na wystrój wozów w korowodzie. Posypali nas tradycyjnie plewami, obrzucili cukierkami, papierkami itp. Potem wszystkim jakoś zaczeło sie spieszyć do domu. Pierwsi odjechali Sławek, Herbert i Pirat, w nieznanym kierunku, a potem my Kazik, Helena, Bruno przez Surowine, Świerkle, Czarnowąsy, do Opola.